Rzekoma ofiara Diddy'ego wspomina szokujący incydent: "Nawet nie wiem, czy zostałam ZGWAŁCONA. Nie chcę tego wiedzieć"
Po obejrzeniu nowego dokumentu Netflixa "Sean Combs: The Reckoning" z całą pewnością ukaże wam się jeszcze bardziej bestialski obraz Diddy'ego. Raper, któremu udowodniono udział w transportach kobiet w celach seksualnych, miał dopuścić się gwałtu na młodej wokalistce. 20 lat później jego domniemana ofiara wróciła pamięcią do tego wstrząsającego zdarzenia.
Na premierę tego dokumentu czekał cały świat. Ofertę platformy Netflix zasilił właśnie miniserial "Sean Combs: The Reckoning", który zapewne nie rzuci nowego światła na wielokrotne przekraczanie granicy prawa przez przebywającego w więzieniu rapera Diddy'ego, ale pozwoli spojrzeć na szeroko opisywane w mediach wstrząsające historie z jego prawdopodobnym udziałem z perspektywy domniemanych ofiar rapera. Co ciekawe, 4-odcinkowa opowieść powstała z inicjatywy 50 Centa, odwiecznego wroga skompromitowanego producenta muzycznego.
Wykonawca przeboju "In da Club" wykazał się olbrzymią determinacją, by dotrzeć do osób, które w przeszłości miały do czynienia z Diddym, prawdopodobnie poznając jego najbardziej brutalne oblicze. Jednym z nich był producent Rodney "Lil Rod" Jones, rzekomo odurzony i napadnięty seksualnie przez Combsa podczas prac nad jego albumem z 2023 r. Przed obejrzeniem ostatniego odcinka premierowego cyklu lepiej zapiąć pasy. Do głosu dochodzi w nim Aubrey O'Day, członkini formacji Danity Kane, która co prawda, nie pamięta rzekomego napadu, lecz dowiedziała się o nim z relacji świadka.
Malwina Wędzikowska o "zdrajcach", których spotkała w swoim życiu. Na kim się zawiodła?
Diddy brutalnie zgwałcił młodą gwiazdę popu?
Wokalistka poznała Seana Combsa na planie wymyślonego przez niego talent show "Making the Band", który pokazywał kulisy formowania girlsbandu mającego podbić światowy rynek muzyczny. Diddy podobno od początku okazywał szczególne zainteresowanie Aubrey. Nic zatem dziwnego, że dostała się do ścisłego grona pięciu dziewcząt tworzących skład zespołu.
W dokumencie O'Day przyznała, że 56-letni raper wysyłał do niej maile o obscenicznej treści. Przytoczyła treść jednej z prawdopodobnie otrzymanych od niego wiadomości. "Nie chcę cię po prostu przelecieć. Chcę cię wyrzucić" - miał napisać Diddy, dodając wzmiankę o masturbowaniu się i jej wyobrażeniu jako bohaterki filmu pornograficznego. Niedługo później piosenkarka faktycznie musiała pożegnać się z koleżankami z grupy. Jak twierdzi, dopadła ją kara za odmowę "partycypowania seksualnie".
Następnie bohaterka dokumentu odczytała złożone pod przysięgą oświadczenie zamieszczone w jednym z pozwów cywilnych domniemanej ofiary zhańbionego potentata muzycznego. Wynika z niego, że jego autorka była świadkiem napaści seksualnej na Aubrey O'Day, której 20 lat temu mieli dopuścić się Combs i towarzyszący mu przyjaciel. Kobieta zeznała, że po otwarciu drzwi w poszukiwaniu toalety zobaczyła dwóch mężczyzn uprawiających seks z niczego nieświadomą wokalistką. Jak zeznała, "rozebrana od pasa w dół" Aubrey "leżała półprzytomna na skórzanej kanapie, wyglądając na odurzoną alkoholem".
Członkini reaktywowanej w tym roku grupy Danity Kane wyznała w dokumencie, że nie pamięta zaistniałej sytuacji.
Nawet po tym, jak powiedziałam jej, że nic nie pamiętam, zapytałam: "Czy to możliwe, że się mylisz?". Dopytywałam na wszystkie możliwe sposoby, jakie przyszły mi do głowy, ale ona była w 100 % pewna. Zdajesz sobie sprawę, jaki to jest dla mnie ciężar?
Mało tego, rzekoma ofiara Diddy'ego po raz pierwszy w życiu odczytała treść szokującego oświadczenia zawierającego drastyczne szczegóły rzekomego gwałtu. Jak przyznała, zbieranie materiałów do serialu dokumentalnego było dla niej wstrząsającym doświadczeniem. Uparcie twierdzi jednak, że nie jest w stanie przypomnieć sobie szczegółów tamtego dnia i nie zamierza odtwarzać jego przebiegu.
Nawet nie wiem, czy zostałam zgwałcona. Nie chcę tego wiedzieć. Nie chcę już dowiadywać się, co ta kobieta ma do powiedzenia
Przedstawiciel rapera Juda Engelmayer, bez zaskoczenia zaprzeczył wszelkim zarzutom kierowanym pod adresem jego klienta, wskazując, że wiele z nich wynika z osobistych animozji i sporów finansowych. Oświadczył, że "cały projekt został oparty na jednostronnej narracji". Dodał też, że Combs będzie odnosił się do stawianych mu zarzutów wyłącznie na sali sądowej, a nie za pośrednictwem mediów.
Przypomnijmy, że Diddy odbywa obecnie karę 50 miesięcy pozbawienia wolności. Wszystko wskazuje na to, że opuści więzienne mury już w 2028 r.