Przypominamy największe WPADKI 2025 roku: niewierny CEO, środkowy palec Karolaka i bluzgający Jędrzejak. Pamiętacie?
Końcówka 2025 roku to najlepszy moment, żeby wrócić do wpadek, które w tym roku robiły większą karierę niż niejedna premiera. Zebraliśmy te sceny, które miały trwać sekundę, a zostały z nami na długo, bo internet nie zapomina i nie wybacza. Jeśli macie ochotę na szybki przegląd najbardziej memicznych momentów show-biznesu, dobrze trafiliście. Sami sprawdźcie!
Końcówka 2025 roku to idealny moment, żeby jeszcze raz wrócić do scen, które żyły własnym życiem długo po tym, jak powinny zniknąć z anteny i internetu. Jedno przejęzyczenie, jeden gest, jedna tapeta na telefonie i nagle robi się temat dnia.
Zebraliśmy największe wpadki w show-biznesie w 2025 roku, te najbardziej memiczne i te, które do dziś wywołują zbiorowe "jak to się w ogóle stało?". W tym zestawieniu stres, pośpiech i brak refleksu robią więcej niż niejeden PR.
Jeśli chcecie zamknąć rok krótką wycieczką po tych momentach, jesteście w dobrym miejscu. Przypominamy je wszystkie, żeby przeżyć je jeszcze raz, już bez emocji, ale za to z uśmiechem.
W "The Floor" 45 sekund potrafi wymazać z pamięci pół popkultury. W kategorii "Osoby, które zmieniły świat" padły twarze od Kinga po Jobsa, a jeden gracz, pod presją stopera, spojrzał na Andy’ego Warhola i uparcie przekonywał: "Olga Tokarczuk". Trzy sekundy kary i po pojedynku. Piękne połączenie?
Do końca nie było wiadomo, czy Tomasz Karolak wystąpi w 6. odcinku "Tańca z Gwiazdami" przez kontuzjowane kolano. Ibisz robi zapowiedź przed przerwą, kamera robi zbliżenie, a Tomasz daje widzom najbardziej uniwersalne "pozdrowienie" świata, czyli środkowy palec. Po sekundzie próbuje to przykryć uśmiechem i niewinnym "machaniem" dłonią, jakby nic się nie stało. Cóż, choreografia z poprzednich edycji, gest już autorski.
W programie "Rolnik szuka żony" list ma być od serca, a Matylda postawiła na wersję wygenerowaną przez ChatGPT. I byłoby nawet sprytnie, gdyby nie wydrukowała całości razem z komendą w stylu: "Pewnie! Oto propozycja wyjątkowego listu…". Arkadiusz i Marta Manowska szybko wyczuli "literacki sznyt", dopytali wprost, a kandydatka przyznała, że była "mała pomoc" i że sztuczna inteligencja dostała wytyczne, więc napisała. Arkadiusz podziękował za szczerość i temat się zamknął, a internet tradycyjnie kłóci się, czy to wtopa dekady, czy "ustawka".
W "Sabotażyście" Sylwia Gaczorek dostała rebus z kategorii "proszę, tylko nie to". Hasło brzmiało: "moż + symbol DNA (bez d)", a na ekranie świeciła klasyczna podwójna helisa. Sylwia spojrzała, pomyślała i z pełnym przekonaniem ogłosiła, że to… schody. Co gorsza, próbowała jeszcze przekonać dzieci, które akurat wiedziały, czym jest DNA. Przypał?
Hugh Grant wpadł na ćwierćfinały Wimbledonu, posiedział w Królewskiej Loży, porozmawiał z królową Camillą i najwyraźniej uznał, że emocje sportowe najlepiej chłonie się… z zamkniętymi oczami. Kamery BBC przyłapały go na przysypianiu obok żony Anny, a nagranie natychmiast wylądowało w sieci. Internauci już dopisali puentę: "droga drzemka" i "my też tak robimy, tylko na jego filmach".
TVP ogłasza, że na "Sylwestrze z Dwójką" wystąpi Sting, a TVP Info dla pewności ilustruje newsa zdjęciem… Cezarego Pazury. Aktor zauważa kwiatek, wrzuca zrzut ekranu na Instagram i dorzuca z przekąsem: "A niepodobny". Widać, że w redakcji uznano, iż ważne, żeby był "Englishman in New York", a reszta to już szczegół.
Plac Zamkowy, futro godne mrozu i prognoza w trybie turbo. Bartek Jędrzejak zaczyna od minus 12, ale szybko przechodzi na temat przechodniów wchodzących w kadr i na żywo rzuca: "Nie no trwa program, k*rwa, ludzie!". Prowadzący próbują ratować sytuację klasykiem "to program na żywo", a Marcin żartuje, że Bartek nadal prowadzi prognozę, jakby nic się nie stało. Pogoda chłodna, atmosfera wręcz przeciwnie.
W "Familiadzie" pytanie "Coś biało-czerwonego?" zwykle pachnie flagą, szalikiem albo przynajmniej godłem. Tymczasem pan Jakub z drużyny Rycerzy poszedł w zoologię i bez wahania wypalił: "Zebra!". Karol Strasburger, jak na człowieka od sucharów przystało, szybko sprowadził go na ziemię: zebra jest biało-czarna. Publiczność w śmiech, uczestnik za głowę, a wina za finał poszła oczywiście na… zebrę.
Doda od miesięcy zapewnia, że o prywatnym życiu mówić nie będzie, bo ma dość robienia z relacji publicznego widowiska. I wszystko szło świetnie, aż do środy w Poznaniu. Przed koncertem wrzuciła rolkę zza kulis, wdzięczy się do kamery, stylówka płonie, a w tle na sekundę miga jej telefon. Internauci oczywiście zamienili się w CSI od tapet i dopatrzyli się na ekranie uśmiechniętego bruneta z idealnym zarostem. Czy to "nowy"? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że czasem największą szczerość ma… blokada ekranu.
Lipiec, koncert Coldplay i "kiss cam", czyli audyt moralny na wielkim ekranie. Andy Byron, wtedy CEO Astronomer, wpada w kadr w objęciach z Kristin Cabot z HR, a internet w minutę odkrywa, że oboje są po ślubie. Chris Martin dorzucił ze sceny, że "albo to romans, albo wielka nieśmiałość", więc nagranie poszło w świat szybciej niż refren. Efekt jak w korpo: wylot ze stanowisk, rozwody w toku i "plan ratunkowy" układany w barze z głowami w dłoniach. Cabot mówi dziś "The New York Times", że to była zła decyzja po kilku drinkach, za którą zapłaciła karierą.
Która wpadka najbardziej zapadła wam w pamięć?