Remontowy dramat Blanki Lipińskiej trwa: hiszpański ogród usycha, a szlauch nie działa: "Jebn*ł zawór, wyrwało go z rury"
Blanka Lipińska i jej ukochany spędzili wtorek na naprawianiu systemu nawadniającego w hiszpańskiej posiadłości za 500 tys. euro. Usychający ogród nie okazał się jednak ich jedynym problemem.
Blanka Lipińska niedawno zakończyła remont 40-letniej willi w Hiszpanii, zlokalizowanej w okolicach Malagi. Posiadłość, którą nazywa "przedsionkiem piekła", przeszła intensywną renowację w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Remont był dla celebrytki dużym wyzwaniem, głównie z powodu skomplikowanej hiszpańskiej biurokracji.
ZOBACZ: Blanka Lipińska odebrała klucze do hiszpańskiej willi i PSIOCZY: "Jest taki CHLEW. Śmierdzi"
Willa o powierzchni 200 metrów kwadratowych została nabyta za kwotę nieco ponad pół miliona euro, co według pisarki było ceną poniżej wartości rynkowej. Dom ma służyć jako azyl dla jej rodziny, a nie jako stałe miejsce zamieszkania. Niestety, jak relacjonuje Blanka, na liście usterek do naprawy nie widać końca.
We wtorek autorka "365 dni" przeżyła kolejny remontowy dramat. Wszystko zaczęło się niewinnie od próby wymiany szlaucha zniszczonego przez hiszpańskie słońce.
Jesteśmy w Hiszpanii, a tutaj wiecznie jest słońce, i przez to chole*ne słońce wszystko się rozpie*dziela. Mamy tutaj szlauch, który, widać, dostał tutaj od słońca, więc wymienimy dzisiaj końcóweczki. Zobaczymy, czy się uda - relacjonował na Instagramie ukochany Lipińskiej.
ZOBACZ TAKŻE: Blanka Lipińska wciąż NARZEKA na remont willi w Hiszpanii: "Przedsionek piekła, przysięgam"
Wspomniana próba zakończyła się fiaskiem, a konkretnie pęknięciem rury, z której zaczęła lecieć woda na cały ogród.
Witajcie w przedsionku piekła, gdzie jebn*ł zawór, wyrwało go z rury. [...] No jebn*ło, woda poszła wszędzie, Paweł zakręcił główny zawór, w domu nie ma wody, a zmywarka chodzi. [...] Niech mi ktoś powie, że ten dom nie jest przeklęty - żaliła się.
Z pomocą przyszedł przyjaciel celebrytki, który razem z Pawłem Baryłą uszczelnił rurę. Niestety, choć podłączony szlauch działał bez zarzutów i zakochani mogli podlać swój usychający ogród, na horyzoncie pojawił się kolejny problem. System nawodnienia dookoła domu okazał się niekompletny, przez co część ogrodu została zalana.
To jest, słuchajcie, karuzela absurdów. [...] Jak wam ktoś powie, żebyście kupili sobie dom w Hiszpanii, to rozbiegnijcie się i walnijcie głową w ścianę. Przyjemność będzie porównywalna - podsumowała.