Sylwia Peretti w lipcu 2023 roku przeżyła ogromną tragedię - jej syn zginął w wypadku samochodowym. Patryk prowadził pod wpływem alkoholu i razem z nim życie straciło trzech innych młodych mężczyzn. Od tego czasu pogrążona w żałobie celebrytka dzieli się swoimi emocjami w mediach społecznościowych, podkreślając nieustającą tęsknotę i ból. Wiele jej wpisów to wyraz wsparcia dla innych matek, które doświadczyły podobnej straty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sylwia Peretti wygrała w sądzie
W środę była gwiazda programu "Królowe życia" opublikowała na Instagramie kolejny wpis. Tym razem ogłosiła swoje zwycięstwo w sądzie.
Kto wie, ten wie. Pewien człowiek zatruwał mi życie od wielu lat. Nękał, obrażał, przekraczał wszelkie granice. Po długich bataliach sądowych dzisiaj zapadł prawomocny wyrok sądu apelacyjnego. Bartosz K. ma mnie oficjalnie przeprosić oraz wpłacić 2000 zł na rzecz Stowarzyszenia Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną w Mikołowie. (...) - poinformowała z dumą pod zdjęciem, do którego zapozowała - prawdopodobnie - ze swoim przedstawicielem prawnym.
Sylwia Peretti o hejcie po śmierci syna
W dalszej części długiego wpisu Sylwia pochyliła się nad problemem hejtu. Wskazała, że po śmierci pociechy spotkała się z linczem.
To ważny krok. Ale to jeszcze nie koniec. Oprócz zakończonej sprawy cywilnej i apelacyjnej Bartosz K. usłyszał już akt oskarżenia w sprawie karnej - nie tylko z mojego zawiadomienia, ale także Łukasza. Postępowanie karne trwa. Każdy hejt musi się w końcu skończyć! Ludzie zbyt wiele sobie pozwalają w internecie - anonimowi, lub nie, bezkarni, pozornie niewinni. A przecież za tym, po drugiej stronie siedzi człowiek! Czasem ten człowiek nie wytrzymuje... Jeden idzie do sądu, a drugi do Pana Boga. I dlatego "wojownicy klawiatury" muszą w końcu zacząć odpowiadać za to, co robią. Jestem najlepszym przykładem tego, co ludzie potrafią zrobić drugiemu człowiekowi w sieci. Po wypadku mojego syna to na mnie spadła największa fala nienawiści. Zamiast wsparcia - lincz. Zamiast empatii - osądy. W 2023 roku moje nazwisko było na piątym miejscu w wyszukiwarce Google w Polsce. To nie była popularność. To był ból, szum, hejt i nieustanne ocenianie mnie, mojego życia przez obcych ludzi ziejących nienawiścią - grzmi w najnowszym poście.
Przypominamy: Anna Wendzikowska o walce z depresją i śmierci Soni Szklanowskiej: "To musiał być straszny ból i poczucie bezsensu"