TYLKO NA PUDELKU: Byliśmy na kolejnej rozprawie Pauliny Smaszcz i Macieja Kurzajewskiego. Oto co działo się za kulisami
Choć od rozwodu Pauliny Smaszcz i Macieja Kurzajewskiego minęło już pięć lat, byli małżonkowie nadal toczą sądowe batalie o podział majątku. We wtorkowy poranek znów spotkali się w sądzie. Reporter Pudelka ujawnia kulisy rozprawy.
Nie od dziś wiadomo, że relacje między Pauliną Smaszcz a Maciejem Kurzajewskim są wyjątkowo napięte. Chcąc nie chcąc, do konfliktu między byłymi małżonkami została włączona również obecna partnerka dziennikarza, Katarzyna Cichopek. Tylko na przestrzeni ostatnich tygodni cała trójka dwukrotnie spotkała się w sądzie. W połowie kwietnia miał miejsce pierwszy proces o naruszenie dóbr osobistych, który został wytoczony przeciwko Smaszcz przez ukochaną byłego męża "kobiety-petardy". Kolejny proces w tej sprawie miał miejsce miesiąc później, w połowie maja, a tym razem przed sądem zeznawał Kurzajewski.
Na wtorek, 10 czerwca, zaplanowano kolejny proces z udziałem Pauliny i Macieja, tym razem dotyczący podziału majątku. Smaszcz podkreślała w niedawnej rozmowie z Żurnalistą, że przez 23 lata małżeństwa wniosła znaczny wkład finansowy, który nie został uwzględniony przy rozwodzie. Wśród spornych składników majątku wymieniała dom na Mazurach, kilka hektarów ziemi oraz mieszkanie. Ponadto 52-latka zarzuciła byłemu mężowi ukrywanie części aktywów, co miało umniejszyć wartość majątku do podziału.
Kurzajewski określił zarzuty byłej żony jako "żenujące" i zapewnił, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreślił, że nie zamierza publicznie komentować sprawy, gdyż toczą się już postępowania karne i cywilne dotyczące naruszenia dóbr osobistych.
Jesteśmy na kolejnej rozprawie Pauliny Smaszcz i Macieja Kurzajewskiego
We wtorkowy poranek nasz reporter stawił się w warszawskim Sądzie Rejonowym, w którym zaplanowano kolejną rozprawę Smaszcz i Kurzajewskiego. Zgodnie z wokandą na świadków powołano siostrę Macieja, Małgorzatę Kurzajewską-Zarinah, oraz syna 52-letniego prezentera, Franciszka Kurzajewskiego, który zmienił imię i przyjął nazwisko żony - obecnie figuruje w dokumentach jako Frank Vaccari. Świadkowie nie pojawili się w sądzie.
Gwiazdor "Halo, tu Polsat" pojawił się na miejscu kilkanaście minut przed byłą małżonką. Proces ruszył tuż po godzinie 9:00. Smaszcz, która stawiła się w sądzie z uśmiechem na ustach, przywdziała liliowy garnitur, a Kurzajewski, przechadzający się sądowymi korytarzami z raczej nietęgą miną, postawił na szary zestaw. Byli małżonkowie spotkali się przed salą rozpraw, ale nie nawiązali żadnej interakcji - stali do siebie plecami, oczekując na rozpoczęcie procesu.
Rozprawa trwała nieco ponad pół godziny i - jak przekazał nam mecenas Pauliny Smaszcz - dotyczyła kwestii formalnych. Nie zapadł wyrok, postępowanie będzie kontynuowane dopiero po zebraniu odpowiedniej dokumentacji.
To jest kontynuacja postępowania o podział majątku dorobkowego. Żeby ustalić składniki majątku, sąd musi zwrócić się do różnych instytucji, banków, notariusza, firm o to, co wchodziło w skład majątku wspólnego państwa, ówcześnie, Kurzajewskich. Sąd się zwrócił, ale nie wszyscy odsyłali informacje. No więc nasza praca niestety nie może się zakończyć, dlatego że póki nie będziemy mieli matematycznie stuprocentowej odpowiedzi, co wchodziło w skład majątku, nie będziemy mogli tego składu dzielić. Dziś omawiane były kwestie formalne - do kogo się zwrócić, co zebrać. Ewentualnie potem, gdy już to wróci do sądu, będziemy stanowisko ostateczne postawić, ile tego majątku mieli państwo, jak można go podzielić - skwitował prawnik.