TYLKO NA PUDELKU: Przemysław Czarnecki mówi o zachowaniu Schreiber. "Zadzwoniła po policję, żeby wejść do mieszkania w ich obecności"
Przemysław Czarnecki w rozmowie z Pudelkiem odniósł się do zarzutów, jakie Marianna Schreiber wystosowała na Instagramie. Jak przyznał były polityk PiS, trudno mu traktować poważnie słowa byłej ukochanej. Co jeszcze nam powiedział?
W czwartek rano Marianna Schreiber, w odpowiedzi na niepochlebne słowa Przemysława Czarneckiego, zamieściła na Instagramie oświadczenie, w którym przedstawiła liczne zarzuty wobec byłego posła. Celebrytka zasugerowała, że Czarnecki, będąc z nią w związku, stosował wobec niej przemoc fizyczną. Miał również stosować wyzwiska w kierunku jej córki. Schreiber zapewniła, że zgłosiła sprawę na policję. O wszystkim miała także informować na bieżąco Ryszarda Czarneckiego, ojca swojego partnera.
Niedługo po opublikowaniu oświadczenia przez Mariannę, Przemysław Czarnecki również zabrał głos. Na platformie "X" ogłosił, że planuje podjąć kroki prawne przeciwko Mariannie, formułując liczne zarzuty wobec niej.
ZOBACZ: Marianna Schreiber POTWIERDZA związek z Piotrem Korczarowskim z Konfederacji! "Kocham go nad życie"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europejski Kongres Sportu i Turystyki 2023: Piotr Apollo, Prezes Zarządu w TAURON Nowe Technologie S.A
Pudelek skontaktował się z Przemysławem Czarneckim z prośbą o odniesienie się do słów byłej ukochanej. W rozmowie z nami podkreślił, że jest "zażenowany" całą sytuacją. Zapytany przez naszego dziennikarza o zarzuty o przemoc, Przemysław Czarnecki zdecydowanie zaprzeczył oskarżeniom.
Jeśli w grudniu Marianna pisze, że to już koniec, że jestem przemocowcem - a mimo to dalej ze mną mieszka - to coś tu się nie zgadza. Twierdzi, że ma dowody przemocy z mojej strony, ale te "dowody" mają polegać na jakiejś wiadomości, którą sama do kogoś wysłała? Jeśli przedstawia jako dowód mojej przemocy wiadomości, które sama napisała do mojego ojca, to naprawdę trudno to traktować poważnie. Gdyby rzeczywiście doświadczała przemocy z mojej strony, to mając taką swobodę wypowiadania się, jaką ma teraz, bez żadnego problemu mogłaby już 7 grudnia - bo właśnie tego dnia, sądząc po SMS-ach, coś się wydarzyło - pójść na policję, złożyć zawiadomienie, przedstawić dowody. A nie czekać, aż sytuacja się rozwinie i próbować używać tego jako karty przetargowej - powiedział nam Przemysław.
Czarnecki o interwencji policji: Udostępniłem lokal. Wzięła to, co chciała zabrać
W rozmowie z Czarneckim poruszyliśmy także wątek interwencji policji. Były poseł potwierdził, że funkcjonariusze faktycznie pojawili się w mieszkaniu, które zajmował wspólnie z Marianną Schreiber, by pomóc jej zabrać rzeczy. Jak relacjonuje, cała sytuacja była dla niego zaskoczeniem.
Część rzeczy, które Marianna przywiozła chwilę wcześniej do naszego mieszkania - bo faktycznie mieszkaliśmy razem - zawiozłem jej z powrotem, ponieważ były już spakowane, a ja dowiedziałem się o pewnych sprawach z jej życia prywatnego. Ona prosiła o spotkanie, ale nie chciałem się z nią widzieć. W końcu przyjechała tutaj do mnie, jednak nie byłem zainteresowany rozmową, bo uznałem, że jest mi już zupełnie obca. Po czym zadzwoniła po policję, nie wiem dokładnie, w jakim celu, żeby wejść do mieszkania w ich obecności. Gdy funkcjonariusze przyjechali, uznałem, że nie ma sensu robić zamieszania. Udostępniłem lokal. Wzięła to, co chciała zabrać. Część rzeczy została, bo nie dało się ich zabrać za jednym razem. Poprosiłem ją, żeby kolejne odbiory odbyły się już bez mojego udziału, bo nie chcę mieć z nią więcej do czynienia. Na tym historia się skończyła - zapewnia Czarnecki.
Marianna Schreiber w swoim oświadczeniu poinformowała, że Przemysław Czarnecki miał używać wyzwisk wobec jej córki. Były polityk stanowczo temu zaprzecza. W rozmowie z Pudelkiem zapewnił, że bardzo ją lubi i że w całej tej sytuacji jest mu jej po prostu szkoda.
Nie mam tu właściwie czego komentować, to są brednie - oświadczył.
Próbowaliśmy skontaktować się z Ryszardem Czarneckim, jednak bezskutecznie. Wysłaliśmy również zapytanie do rzeczniczki komendy, której funkcjonariusze mieli interweniować w mieszkaniu pary. Otrzymaliśmy odpowiedź, że z uwagi na obowiązujące przepisy dotyczące ochrony danych osobowych oraz dobro prywatne wspomnianych osób komentarz nie zostanie nam udzielony.