Wojtek Sawicki po rozstaniu z Agatą musiał skorzystać z pomocy psychiatry: "Gdy biorę leki, wszystko wygląda inaczej"
Wygląda na to, że Wojtek Sawicki nie będzie już zdany na Agaty, z którą współtworzył duet Life on Wheelz. Kobieta jeszcze do niedawna opiekowała się swoim eksmężem. Influencer wyjawił, że po ich definitywnym rozstaniu musiał zasięgnąć pomocy specjalisty, dzięki któremu powoli wychodzi na prostą.
Wojtek Sawicki wreszcie rozpoczął nowy etap w życiu. Mimo tego, że pod koniec ubiegłego roku sformalizował rozwód z Agatą, wciąż łączyło ich wspólne mieszkanie. Kobieta, która nie nacieszyła się zbyt długo upragnioną wolnością, zaledwie tydzień przed sprawą sądową powróciła do pełnienia funkcji tymczasowej asystentki byłego męża, tym samym znów przenosząc cały swój dobytek do jego warszawskiego lokum.
Byłam trochę podłamana, bo przez te półtora miesiąca zaczęłam budować swoje nowe życie i poczułam, że odzyskuję niezależność. Poza tym perspektywa kolejnej przeprowadzki mnie dobiła. Ale nie miałam wątpliwości czy wrócić. Musimy sobie pomagać w potrzebie - zapewniła w rozmowie z Pudelkiem.
Influencer powiadomił swoich followersów, że działalność profilu Life on Wheelz, prowadzonego przez 6 lat wspólnie z Agatą, od teraz będzie leżeć wyłącznie w jego rękach. Co ciekawe, kobieta przestała dawać o sobie znać, nie publikując żadnej treści na swoim koncie od prawie miesiąca. Zapytany o to mężczyzna podkreślił, że "została niesprawiedliwie potraktowana i wcale jej się nie dziwię, że opuściła social media", mając na uwadze liczne słowa krytyki, jakie otrzymywała w związku z dalszym egzystowaniem za środki pozyskane od hojnych internautów.
Wojtek Sawicki skorzystał z pomocy psychiatry
Na początku kwietnia 38-latek zmagający się z dystrofią mięśniową Duchenne'a nawiązał do mieszkającej z nim na co dzień głównej asystentki, która przejęła wszelkie obowiązki po Agacie, pomagając mężczyźnie w codziennej opiece. Podzielił się też z internautami tajemniczą fotką z randki, co ewidentnie zwiastowało nadejście długo wyczekiwanego lepszego czasu w jego życiu. Jak sam podkreślił w swej najnowszej publikacji, "wszystko co złe kiedyś się kończy".
Wraz z rozwodem otworzyłem nowy etap mojego życia, który zresztą dopiero od niedawna zaczął nabierać pożądanych przeze mnie kształtów. Kilka miesięcy po rozstaniu wreszcie poczułem, że sobie poradzę, że odnalazłem się w nowych okolicznościach. Nim jednak dotarłem do tego miejsca, musiałem zejść do piekła, na samo dno - ujawnił.
Wojtek Sawicki ma za sobą jeden z najtrudniejszych okresów w całym swoim życiu. Odcięcie się od Agaty i związany z tym strach przed nieznanym potęgował w nim uczucie lęku, nie tylko z osobistego, ale również z finansowego punktu widzenia. Ostatecznie zdecydował się skorzystać z fachowej pomocy lekarskiej.
Było mi bardzo trudno, więc w połowie stycznia zapisałem się do psychiatry. Stwierdził u mnie zaburzenia adaptacyjne i wystawił mi receptę na leki przeciwlękowe. Po dwóch tygodniach zauważyłem u siebie poprawę, mój poziom lęku zdecydowanie spadł. Dopiero wtedy zacząłem racjonalnie myśleć. Wcześniej nie byłem w stanie podjąć żadnej decyzji. Tkwiłem w zawieszeniu między starym a nowym życiem. Byłem emocjonalnie sparaliżowany. Gdy biorę leki, wszystko wygląda już inaczej. Nareszcie czuję sprawczość. Odzyskałem również przekonanie, że wiem, co jest dla mnie najlepsze. Na pewno pomógł mi też upływający czas. Wiadomo, czas leczy rany. Pozwala spojrzeć na nasze życie z pewnego dystansu - czytamy w jego pełnym nadziei wpisie.
Sawicki napisał, że znajduje się w "skomplikowanym, wieloetapowym procesie", który stopniowo będzie przybliżać go do osiągnięcia upragnionego celu. Podkreśla jednak zadowolenie z miejsca, w którym obecnie się znajduje.
ZOBACZ TEŻ: Wojtek Sawicki jest zażenowany traktowaniem niepełnosprawnych w urzędzie: "UPODLENIE CZŁOWIEKA"