Żona Tomasza Jakubiaka o ich ostatnich chwilach: "Przed odejściem zadzwonił i poprosił mnie o zgodę na odejście. To był najtrudniejszy telefon"
Anastazja Jakubiak, żona zmarłego Tomasza Jakubiaka, w emocjonalnym wywiadzie dla "Dzień dobry TVN" opowiedziała o trudnych chwilach związanych z chorobą męża. Jakubiak zmarł pod koniec kwietnia 2025 roku po walce z rzadkim nowotworem.
Pod koniec kwietnia media obiegły smutne wieści o śmierci Tomasza Jakubiaka. Kucharz i juror "MasterChefa" odszedł po walce z rzadkim i złośliwym nowotworem, a jego zmagania z chorobą obserwował cały kraj. W pomoc finansową zaangażowali się zarówno jego znani znajomi, jak i fani, którzy do końca wspierali go w trudnych chwilach.
Żona Tomasza Jakubiaka udzieliła wywiadu. Padły poruszające słowa
Ogromnym oparciem dla Tomka była jego żona, Anastazja Jakubiak. Para przeszła razem przez wiele trudnych momentów. 21 czerwca Jakubiak obchodziłby 42. urodziny i z tej okazji w "Dzień Dobry TVN" wyemitowano wywiad Ewy Drzyzgi z życiową partnerką kucharza. Ta wspomina ukochanego w poruszających słowach.
Tomek mówił, że jestem siłaczką i wojowniczką, ale to chyba dzięki niemu. Bo ta miłość do niego była siłą, tym, że jak byliśmy razem, mogliśmy przenosić góry. Nie było rzeczy niemożliwych, widziałam dobro w jego oczach - mówi. Wiedziałam, że jaki by nie był, to nigdy nie skrzywdzi ani mnie, ani Bąbelka. On był po prostu taki z sercem na dłoni. Był pięknym człowiekiem i moim najlepszym przyjacielem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michel Moran wspomina Tomka Jakubiaka. Zdradził, co robili wspólnie za kulisami MasterChefa!
Anastazja opowiadała o ich wspólnym życiu ze łzami w oczach. Jak przyznała, ze względu na chorobę nie zawsze byli nawet w stanie spać w jednym łóżku, ale korzystali z takiej szansy, gdy Tomek miał lepsze dni. Podkreśliła również zasługi Jakubiaka dla zwiększania społecznej świadomości.
Choroba zmieniła jego ciało nie do poznania. Rzecz, w której ja się najbardziej zakochałam, to był jego umysł, jego osobowość, więc ta jego fizyczność nie miała dla mnie żadnego znaczenia. Ja go w tym utwierdzałam. Bardzo cierpiałam, jak nie mógł ze mną spać, ale to było też ze względu na jego stan, że musiał spać na specjalnym szpitalnym łóżku. Natomiast, jak tylko miał lepsze dni, to przychodził i spaliśmy razem, chociaż poleżeliśmy chwilę w tej sypialni. Akceptowałam go takim, jakim on był - wyznała. Najważniejsze też było to, że inni chorzy ludzie pisali, że on dodaje im odwagi i otuchy do dalszej walki, myślę, że to było kluczowe. Bo nawet później lekarze nam w szpitalach mówili, że: "nawet nie wiecie Państwo, jaką robotę robicie, mówiąc o tym na głos". Ile jest kobiet, które utożsamiają się ze mną, które mają taką sytuację w domu. Łamaliśmy pewnego rodzaju tabu.
Pieniądze, które zebrano na leczenie w ramach zbiórki, zostaną przekazane na rzecz pacjentów onkologicznych i wsparcie rodzin w podobnej sytuacji. Żona Jakubiaka wspomniała także o trudnym momencie, gdy ten zadzwonił do niej i poprosił ją o zgodę na odejście.
Przed odejściem zadzwonił do mnie, jak byłam jeszcze w Polsce i poprosił mnie o zgodę na odejście. I to był chyba najtrudniejszy telefon - przyznała i wspomniała o słowach, które przekazała ich synkowi:
Powiedział mi, co mam przekazać Bąbelkowi. Gdzie się zobaczą następnym razem. Myślę, że bardzo dużo z tego zrozumiał. I że spotkają się w kosmosie. A on od małego zawsze, jak Tomek brał go 'na barana', to mówił: "Tata, lecimy w kosmos. I to było takie ich". Po śmierci Tomka Tomuś miał taki swój rytuał, że miał taki pistolet, który wypuszczał bańki mydlane i codziennie stał na balkonie, puszczał te bańki mydlane i mówi: "Wiesz mamo, te bańki lecą w kosmos".
Z okazji 30. lat Wirtualnej Polski zapraszamy do udziału w konkursie "Za co kochasz internet?". Do wygrania aż kilkaset podwójnych biletów na wyjątkowy koncert sanah, który odbędzie się 19 września 2025 r. na PGE Narodowym. Pokaż swoją kreatywność i świętuj razem z nami! Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na stronie 30lat.wp.pl/konkurs