Anna Dymna TRZY RAZY brała ślub. Tak poznała pierwszego męża: "Strzeliłam go w łeb, a on mi oddał i podbił oko"
W życiu prywatnym Anny Dymnej nie brakowało trudnych momentów. Aktorka brała ślub trzy razy, a jej pierwszy mąż zmarł w niejasnych okolicznościach. Po latach odnalazła szczęście u boku Krzysztofa Orzechowskiego.
Anna Dymna ma na koncie dziesiątki ról filmowych i teatralnych, dzięki którym na zawsze zapisała się w historii polskiej kultury. Nie jest tajemnicą, że gwiazda wiele w życiu przeszła. Niektórzy mogą nie wiedzieć, że aktorka po raz pierwszy stanęła na ślubnym kobiercu jeszcze w latach 70.
Miewali wzloty i upadki. Mąż Dymnej zmarł w niejasnych okolicznościach
Anna - jeszcze jako studentka krakowskiej szkoły teatralnej - poznała starszego o 14 lat aktora i kabareciarza Wiesława Dymnego na planie produkcji "150 km na godzinę". Wtedy jeszcze nie wiedziała, że w przyszłości będą sobie ślubować miłość na dobre i na złe. Co ciekawe, ich znajomość zaczęła się dość nietypowo.
Owego wieczora źle się czułam, a Jerzy Cnota i Dymny grali za moimi drzwiami w ping-ponga. Strasznie głośno przy tym przeklinali. Wreszcie nie wytrzymałam i wyszłam zapytać, czy mogliby przestać grać - wspominała w książce Moniki Wąs "Dymny. Życie z diabłami i aniołami". Wtedy Dymny podszedł do mnie z butelką i powiedział coś, wplatając słowo "ku*wa". Byłam tak przerażona, że strzeliłam go w łeb, bo myślałam, że to o mnie. A on mi oddał i podbił mi oko.
Zobacz także: Oto PRAWDZIWE imię Anny Dymnej. W biografii wszystko ujawniła. "Mama postawiła na swoim"
Anna i Wiesław pobrali się w 1971 roku. Choć szczęśliwych momentów nie brakowało, to zdarzały się i trudne chwile. Dymny borykał się bowiem z nałogiem, a z powodu słabości do wysokoprocentowych trunków zdarzało mu się znikać na wiele dni z domu. Aktorka przyznała, że bardzo kochała męża, jednak życie z nim bywało niczym "ciągłe balansowanie nad przepaścią".
Miał charakter wolnego ptaka, a wtedy nie było gdzie latać. Życie z nim było ciągłym balansowaniem nad przepaścią. Na początku małżeństwa myślałam, że nie dam rady, a potem zrozumiałam, że nieważne co się będzie działo i tak było warto z nim być. Bo trzy dni z Dymnym trzeźwym rekompensowały mi cały miesiąc, kiedy gdzieś znikał i musiałam go szukać - cytowano jej słowa w magazynie "Pani".
Siedem lat po ślubie doszło też do ogromnej tragedii, jaką był pożar ich mieszkania. Dymny był wtedy w poważnym niebezpieczeństwie, bo utknął w łazience, gdzie szykował kąpiel dla żony. Na szczęście Annie udało się w porę zareagować, jednak małżonkowie stracili cały dobytek. Wtedy też pierwszy mąż aktorki postanowił skończyć z wyniszczającym nałogiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Dymna: aktorzy są nienormalni
Nikt się jednak nie spodziewał tego, co wydarzy się zaledwie kilka miesięcy później. W lutym 1978 roku Dymny niespodziewanie zmarł w wieku zaledwie 42 lat. Żona znalazła jego ciało w kuchni, a lekarz nie podał przyczyny jego śmierci. Co więcej, policjanci nie chcieli uwzględnić relacji Anny, która wspominała o nieznajomym mężczyźnie, który pojawił się w mieszkaniu, gdy stwierdzono zgon Wiesława. Ostatecznie sprawę umorzono - rzekomo z powodu braku dowodów - a Anna pogodziła się z tym, że może nigdy nie poznać prawdy o śmierci partnera.
Sugerowałam, z kim powinni porozmawiać; chociażby (...) z tym dziwnym facetem, który pojawił się nagle, gdy wynosili Wieśka, a którego znałam wcześniej z widzenia. Nie mam pojęcia, kim był, w ogóle nic o nim nie wiem, ale mam wrażenie, że on musiał coś wiedzieć - padło na łamach "Kolacji z konfidentem".
Z drugim mężem doczekała się syna. Dziś jest szczęśliwa u boku męża numer trzy
Przed Dymną stało więc trudne zadanie, jakim był powrót do codzienności w obliczu tajemniczej śmierci ukochanego. Pewnego dnia na jej drodze stanął masażysta Zbigniew Szota, jednak i tu okoliczności ich spotkania były dość osobliwe, bo było ono konsekwencją wypadku samochodowego Anny i późniejszej rehabilitacji. Para pobrała się w 1982 roku, a dwa lata później powitali na świecie syna, Michała.
Niestety, ich relacja nie przetrwała próby czasu i skończyło się rozwodem. W latach 90. miłość jednak znów ją odnalazła. Tym razem obiektem jej westchnień został Krzysztof Orzechowski, reżyser i dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Początkowo była to wyłącznie przyjaźń, jednak z czasem między nimi narodziło się uczucie. Szczęśliwym małżeństwem są do dziś, a Anna wspierała męża m.in. w obliczu trudnej walki z koronawirusem. Na co dzień mocno wspiera działalność aktorki, w tym jej aktywności charytatywne.