Na wczorajszy koncert Stevena Morrisseya w warszawskiej Stodole czekano od dawna. Niestety, fanów, którzy byli gotowi zapłacić za bilety minimum 150 złotych, spotkało duże rozczarowanie. Muzyk przerwał bowiem nagle swój występ, bo, jak twierdzi, ktoś z publiczności go obraził. Pośby publiczności i oklaski nie pomogły.
Muzyk skończył koncert po zaledwie pół godziny. Mimo braw i wyrazów zachęty, które płynęły od warszawskiej publiczności, zamiast Morrisseya na scenie pojawił się jego agent, który wyjaśnił, że koncert się nie odbędzie.
Jeden z widzów stojących blisko sceny wypowiedział niezwykle obraźliwe i szowinistyczne słowa pod adresem Artysty. Zaistniała sytuacja zmusiła Artystę do opuszczenia sceny - czytamy w oficjalnym komunikacie firmy Live Nation, organizatora wydarzenia.
Zawiedzeni widzowie zostali zaproszeni na koncert w krakowskiej Łaźni Nowej 21 listopada. Miejmy nadzieję, że tam się na nich nie obrazi.