Od kilku tygodni media śledzą konflikt między Edytą Górniak a Bartem Pniewskim. Wszystko zaczęło się od rozstania córki influencera, Nicol, z Allanem Krupą. Odkąd młodzi zakończyli związek, ich rodzice nie mają najmniejszego zamiaru składać broni, wciąż przerzucając się wzajemnie oskarżeniami w mediach. Wiele wskazuje na to, że zwaśnieni celebryci spotkają się w sądzie.
Z jednej strony diva przekonuje, że Pniewscy usiłowali wykorzystać Allana i wybić się na popularności jego matki, z drugiej Bart odbija piłeczkę, twierdząc, że Górniak mści się na nim za odrzucenie jej zalotów. Gwiazda zarzuciła wówczas ojcu niedoszłej synowej, że Pniewski usiłuje zakłamywać rzeczywistość, kiedy w rzeczywistości żyje ponad stan i coraz to bardziej popada w długi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy marzeniem narcyza są progi za wysokie na jego nogi, a zazdrość odbiera mu rozum, ale ma za to trzy wielkie talenty — życie na pokaz za wciąż pożyczane pieniądze, trzybiegunowe zakrzywianie rzeczywistości i zazdrość, próżność pomnożone o ilość długów przepisanych na swoich bliskich. Nie mój typ. Nie gniewam się - stwierdziła.
Kolekcja warta miliony
Bart poczuł się urażony do żywego słowami Edi. 36-latek zgodził się na rozmowę z "Faktem" i ze szczegółami opowiedział o swojej sytuacji finansowej. Wychodzi na to, że mężczyzna może pochwalić się imponującym majątkiem, a tak przynajmniej twierdzi. Mimo początkowych oporów, koniec końców aspirujący celebryta pochwalił się, ile warta jest jego kolekcja.
Nigdy nie lubiłem rozmawiać publicznie o pieniądzach i rzucać konkretnymi kwotami. Nie jest tajemnicą, że posiadam ogromną kolekcję ubrań i butów, które zbieram od lat. Jest jedną z największych w Europie, a może i świecie. Chętnie o niej opowiadam, bo to moja duma, nigdy jednak nie mówiłem o jej wartości, a ta jest ogromna. To ponad 5 mln zł. Mógłbym więc tylko z tych ciuchów żyć i nie pracować - wyjaśnia stylista.
Zarzuty o długi
Górniak w swoim wpisie zasugerowała, że Pniewski przepisuje długi na swoich bliskich. Stylista stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom, podkreślając, że obie pociechy są już "ustawione". Korzystając z okazji jednym tchem wymienił nazwiska rzekomych kolegów córki ze szkolnej ławki - dziedziców gigantycznych fortun.
Moimi bliskimi są moje dzieci i każde z nich jest już zabezpieczone. Posiadają swoje nieruchomości, daję im też możliwość najlepszego kształcenia. Nicol uczyła się w szkole w Los Angeles, potem przez rok w jednej z najbardziej prestiżowych szkół na świecie w Monako. W jej klasie był syn Ferrero, siedziała w ławce z synem Lavazzy. Jeżeli coś przepisuję na dzieci, to z myślą i ich dobrej i bezpiecznej przyszłości. Długów tu nie ma — mówi Bart i dodaje.
Jeżeli są jakieś długi to w stosunku do naszej firmy, bo właśnie składam pozew przeciwko jednej z ogromnych polskich firm odzieżowych, która nam zalega ponad 7 milionów - uściślił Pniewski, a pytany o zarzut życia na pokaz wybucha śmiechem.
Ubrania, buty, biżuterię zbieram od ponad 20 lat, to jest moja pasja, praca i jednocześnie inwestycja, bo każda z tych rzeczy nie ma wielkiego loga, które krzyczy i szybko traci na wartości. Wybieram modele, które z każdym rokiem są warte więcej. Trudno tu mówić o życiu na pokaz, skoro ciuchy i dodatki są pasją i źródłem mojego zarobkowania. Nie kupuję tego, by paradować na salonach, to jest moja praca — kwituje Bart.
Zaimponował Wam?