Grzegorz Collins miał 19 lat, gdy został ojcem. Ze łzami w oczach wyznał: "Świat się zawalił. Nie byłem gotowy"
W niedzielnym odcinku "Back to School. Prawdziwy egzamin" na widzów czekał prawdziwy rollercoaster emocji. Grzegorz Collins zdobył się na ważne wyznanie i opowiedział, jak wyglądała jego droga do ojcostwa. "W ten dzień musiałem dorosnąć" - wspomina.
Już niebawem ekipa 2. edycji programu "Back to School. Prawdziwy egzamin" przystąpi do egzaminu końcowego. Trzeba przyznać, że show TTV dostarczyło widzom wiele emocji, od pytań z wiedzy ogólnej zaczynając, a na słynnej "płóci" i wyznaniach uczestników kończąc. Przed kamerami otworzył się m.in. Marcin Hakiel.
Grzegorz Collins nie miał łatwo. Został ojcem, gdy miał tylko 19 lat
Były mąż Katarzyny Cichopek nie był natomiast jedynym, który napomknął w programie o swoich prywatnych perypetiach. W niedzielnym odcinku Grzegorz Collins opowiedział nieco o tym, jak wyglądała jego droga do ojcostwa. Łatwo nie było i z perspektywy czasu sam przyznaje, że po prostu nie był gotowy na dziecko.
Jak przyszła do mnie mama mojego dziecka i powiedziała mi, że jest w ciąży, to dla mnie świat się zawalił. Nie byłem gotowy na dziecko ani go nie planowałem, Julka o tym wie - przyznał. I [mama Julii - przyp.red.] zadała mi jedno bardzo proste pytanie: znamy się 3 miesiące, stało się, jak się stało i ja dziecka nie mam zamiaru usuwać. I dzisiaj musisz podjąć decyzję: albo się dzisiaj rozstajemy i ja tak jakby robię to sama, albo dzisiaj decydujesz się na to, żeby ze mną to dziecko wychować. Więc ja w ten dzień musiałem dorosnąć i podjąć decyzję, musiałem dorosnąć chyba w 5 sekund.
Grzegorz został ojcem, gdy miał zaledwie 19 lat. Mimo skomplikowanej sytuacji dużo pracował, aby zapewnić sobie i rodzinie wszystko, czego potrzebują.
Ja miałem 19 lat, jak moja zaszła w ciążę. Ja byłem 1,5 albo 2 lata w Londynie, nie miałem nic. Miałem starą, zepsutą Lagunę bez ogrzewania i tak odbierałem moje dziecko ze szkoły. Nie wyłączałem samochodu, żeby jakkolwiek w środku było ciepło. Myślisz, że brakowało mu kiedyś, że była kiedykolwiek głodna albo nie miała zapłacone za dom czy coś? Nie, zap****alałem po 14 godzin na budowie u siebie i nie brakło jej nigdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sylwia Bomba o ślubie i rodzinie. Jaki kontakt ma z dorosłą córką Grzegorza Collinsa?
Podczas rozmowy przed kamerami ukochany Sylwii Bomby z "Gogglebox" wyraźnie trzymał gardę, ale podczas nagrywania przebitek był już o krok od łez. Sytuacja, którą wtedy uważał za najgorszą, okazała się bowiem najlepszą w jego życiu.
Strasznie we mnie to uderzyło, jak z przysłowia: jak piorun. I wtedy jeszcze nie wiedziałem, kiedy myślałem, że zawaliło mi się życie, że... - zawiesił na chwilę głos i zaczął mówić do siebie, że "nie będzie płakał". Wtedy nie wiedziałem, że będzie to najlepsza rzecz w życiu, jaka może mi się przydarzyć.
Głos zabrała też jego córka, która sama nie wyobraża sobie być mamą w tak młodym wieku. Potwierdza natomiast, że jej zdaniem Grzegorz sprawdził się w roli ojca i "dał jej całe życie", co mówiła ze łzami w oczach.
Mój tata był bardzo młody, 2 lata starszy od mojego obecnego wieku. Ja nie wyobrażam sobie być takim młodym rodzicem, bo ja myślę, że dziecko powinno mieć stabilność. Nie wiem, jak to było dla taty i dla mamy, jak ja się urodziłam. Greg Collins jest dla mnie najlepszym tatą i nie wyobrażam sobie mieć innego. Dał mi całe życie, jest kochany i jest najlepszym tatą, jakiego mogę sobie wyobrazić.