Śmierć Joanny Kołaczkowskiej wywołała ogromne poruszenie. Niekwestionowana gwiazda polskiego kabaretu zmagała się z nowotworem, a po jej odejściu sieć zalały wspomnienia kolegów i koleżanek z branży.
Zobacz też: Joanna Kołaczkowska przed śmiercią zawarła umowę z kolegami z kabaretu. "Mamy to wszystko obmyślone"
Objawy choroby Joanny Kołaczkowskiej
Joanna Kołaczkowska zmarła zaledwie trzy miesiące po tym, jak członkowie kabaretu Hrabi poinformowali media o chorobie nowotworowej koleżanki z zespołu, nie wdając się jednak w szczegóły. Nieco więcej światła na tę sprawę rzuciła przyjaciółka artystki. Beata Harasimowicz w rozmowie z portalem Świat Gwiazd zdradziła, że Joanna zmagała się z bardzo ciężkim nowotworem mózgu. Aktorka w przeszłości pokonała czerniaka i od tamtej pory cierpiała na kancerofobię, czyli obawy związane z możliwością zachorowania na raka. Lęk ten motywował ją do regularnych badań.
Jest coś takiego, niestety, że często bywa, że nowotwór jest w stanie się przyczaić na całe dekady i gdzieś tam się odezwać po bardzo długim czasie. Faktycznie po tym czerniaku Aśka miała jazdę że zawsze bała się raka, u siebie czy u ludzi. Stale, regularnie się badała - wspominała w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem przyjaciółka artystki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Reżyserka kabaretowa wyjawiła też, że Kołaczkowska miewała krótkotrwałe utraty przytomności i często mierzyła sobie ciśnienie. Ponadto, zdradziła, że artystka często skarżyła się, że jest zmęczona.
Zdarzały jej się omdlenia albo osłabnięcia już od jakichś dobrych paru lat. Wiem, że później zaczęła jeździć z ciśnieniomierzem. Zawsze się śmiała, że to jest jej stały towarzysz, bo gdzieś miała zdiagnozowane, że serce, że ciśnienie, te rejony. Trudno powiedzieć, dlaczego. Teraz można sobie gdybać... - wyznała w rozmowie z dziennikarzem.
Aktorka miała 59 lat.
Zobacz też: Beata Harasimowicz o śmierci Joanny Kołaczkowskiej. Wyznała, o czym marzyła artystka: "Nie było jej dane"