Joanna Kołaczkowska była jedną z najbardziej cenionych postaci polskiej sceny kabaretowej. W nocy ze środy na czwartek członkowie Kabaretu Hrabi poinformowali za pośrednictwem mediów społecznościowych o śmierci artystki. 59-latka walczyła z chorobą nowotworową.
Joanna Kołaczkowska zdradziła, że spisała testament
Joanna Kołaczkowska nie bała się rozmów o przemijaniu, często poruszała ten temat w kontekście niespodziewanej straty ojca. W maju 2024 roku artystka gościła w programie "Mellina" prowadzonym przez Marcina Mellera na antenie EskaRock. Podczas wywiadu zdradziła, że jest bardzo ciekawa tego, jak będzie wyglądał świat po jej śmierci.
To tak u mnie działa jakbym jednak miała być i to obserwować. Może to jest trochę związane z taką niepewnością, czym jest śmierć, nie?. Tutaj przypadek ojca nas tego nauczył. Może nie nauczył, ale wrył się nam w głowy albo mi. A jednocześnie jestem bardzo ciekawa świata, który będzie po mnie. Co to będzie? Jak to będzie wyglądać? Jak będą wyglądały relacje? Jak się rozwinie architektura? Co będzie z emigracją? Co będzie rzeczywiście z kryzysem klimatycznym? Jak będą funkcjonowały inne kraje? Co będzie z relacjami międzyludzkimi? Czy się to trwale zmieni? - wyliczała.
Kontynuując, wyjawiła też, że jest ciekawa nie tylko tego, jak zmieni się świat, ale myśli także o tym, co stanie się z ważnymi dla niej przedmiotami.
W ogóle technologia mnie bardzo interesuje, jak to będzie wyglądało? Dlatego też bardzo mnie interesują wszystkie produkcje science fiction. Bardzo mnie też martwi co się stanie z jakimś meblem moim ukochanym albo ze zdjęciami - zdradziła.
Pytana o to, czy spisała testament, odparła krótkie "tak". Po chwili zdecydowała się rozwinąć myśl i podzieliła się refleksją o gromadzeniu dóbr za życia.
Niedawno usłyszałam na TikToku, że przecież to wszystko, o co teraz walczymy - domy, mieszkania, spłacamy, nie spłacamy, opłaca się, nie opłaca się - to wszystko, co kupujemy, gromadzimy, nie będzie należało do nas ani do naszych obecnych najbliższych za jakieś sto, dwieście lat. (...) Na pewno poczułam ogromny ból przy tym. (...) Tak jakoś mi wyszło, że to smutne jest - stwierdziła.
ZOBACZ: Joanna Kołaczkowska ostatnie nagranie w sieci zamieściła w kwietniu. Zwróciła się wówczas do fanów