Karolina Gilon dementuje plotki o rozstaniu: "Terapia dla par jest jak pójście na wspólny MASAŻ lub na SIŁOWNIĘ"
Karolina Gilon i Mateusz Świerczyński wyjawili ostatnio, że rozpoczęli terapię dla par. Ich decyzja wywołała falę plotek o rzekomym kryzysie w ich związku. W piątek celebrytka zabrała głos w sprawie, stanowczo zaprzeczając pogłoskom. "Ja uważam, że terapia dla par powinna być obowiązkowa, szczególnie jak pojawia się dziecko" - stwierdziła 35-latka.
Ostatni rok był dla Karoliny Gilon istnym rollercoasterem. Pod koniec stycznia na świat przyszedł na świat jej syn Franek, owoc miłości eksprowadzącej "Love Island" z uczestnikiem randkowego show, Mateuszem Świerczyńskim. Narodziny pierworodnego wywróciły życie celebrytki do góry nogami. W czerwcu prezenterka zmuszona była oddać ukochane koty, które nie zaakceptowały nowego członka rodziny. Do tego wszystkiego w lipcu Polsat oficjalnie zakończył z nią współpracę, nie przedłużając kontraktu.
Nawarstwienie się stresogennych faktorów sprawiło, że Karolina i Mateusz zdecydowali się podjąć radykalne kroki. We wtorek celebrytka obwieściła fanom, że wraz z ukochanym postanowili udać się na terapię dla par. 35-latka ujawniła, że czasami zdarza im się reagować nieadekwatnie do danej sytuacji, mimo że oboje nie mają wobec siebie złych intencji.
Gilon mówi o połogu i broni swojej sesji na porodówce. Na początku ciąży nie czuła instynktu macierzyńskiego?
Wieść o tym, że Gilon i Świerczyński zgłosili się po pomoc do specjalisty, zrodziła falę spekulacji wokół rzekomego kryzysu w ich związku. W piątek celebrytka postanowiła odnieść się do krążących w kuluarach plotek i stanowczo je zdementować. Była gwiazda Polsatu twierdzi, że jej wtorkowa rolka została mylnie zinterpretowane przez niedowiarków, którzy doszukują się w jej słowach czegoś, czego nie ma.
Chciałam doprecyzować, bo tu jakieś insynuacje powstały, że my się rozstajemy - zaczęła. Poszła już plotka na mieście, że się rozstajemy. Ludzie wymyślają sobie jakieś rzeczy, żeby coś się działo. W każdym razie to nie jest na zasadzie tłumaczenia się, dla mnie to jest niepojęte. Myślałam, że dobrze wytłumaczyłam to na rolce, ale chyba nie do końca.
W dalszej części swojego wywodu Karolina ponownie podała przyczynę decyzji o skorzystaniu z usług psychologa. Sesję terapeutyczną porównała do wizyty u masażysty lub na siłowni.
W każdym razie nie poszliśmy na terapię, bo nasz związek się rozpada, tylko dlatego, że nam na sobie zależy i chcemy te związek udoskonalić, poprawić ten związek, nauczyć się jeszcze lepszej komunikacji - ciągnęła. Każdy z nas ma bagaż doświadczeń, wiemy, że mamy nad czym pracować. Terapia dla par to jest jak pójście na wspólny masaż lub na siłownie. Wzmacniamy mięśnie, lub włosy, to czemu nie możemy wzmocnić związek.
Ja uważam, że terapia par powinna być obowiązkowa, szczególnie jak pojawia się dziecko. Mądremu nie trzeba tłumaczyć, a głupi nie zrozumie. My po prostu jesteśmy świadomymi ludźmi, chcemy uniknąć efektu kuli śnieżnej - podsumowała na koniec.
Przekonuje Was jej tłumaczenie?