W ostatnich tygodniach na oczach Pudelkowiczów rozgrywał się dramat Deynn i Majewskiego, których suczka nie była w stanie zaakceptować nowego członka rodziny. Niestety miesiąc rozłąki oraz intensywna nauka pod okiem behawiorysty na niewiele się zdały. Z obawy o bezpieczeństwo małego Romeo influencerzy musieli z bólem serca oddać pupilkę pod opiekę babci.
Trudna decyzja Karoliny Gilon
Teraz okazuje się, że podobna historia przydarzyła się innej świeżo upieczonej mamie, Karolinie Gilon. W poniedziałek na profil prowadzącej "Love Island" zagościło nagranie, w którym influencerka drżącym głosem opowiedziała, jak została zmuszona do pozbycia się ukochanych kotów, Puszkina i Nowego. Zupełnie jak u Majewskich, po powrocie z porodówki parę influencerów czekało "chłodne" powitanie futrzaków, które nie potrafiły zaakceptować nowego członka rodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zauważyliście na moim Instagramie, nie widać już moich kotków - zaczęła Gilon. Ale od początku. Jak przyjechaliśmy z Frankiem do domu tuż po jego narodzinach, to był dla mnie najtrudniejszy wieczór w życiu. Puszkin zaczął zachowywać się bardzo dziwnie. Jak bym go w ogóle nie znała. A najgorsze, co się wydarzyło w momencie, kiedy przełożyliśmy Franka z fotelika do łóżeczka, Puszkin wskoczył na drapak. Jak usłyszał płacz Franka, wpadł w szał i prosto z tego drapaka wskoczył na Franka do łóżeczka. Jak to zobaczyłam, wpadłam w taki atak paniki, miałam stany lękowe, zamknęłam się w pokoju i zaczęłm ryczeć jak nigdy.
Co gorsza, niechęć kotów wobec Franka z czasem tylko przybrała na sile. Zwierzęta na różne sposoby okazywały jawny sprzeciw wobec nowej sytuacji: poprzez nerwowe miauczenie, demolowanie domu i - co najgorsze - przypuszczanie ataków na chłopca.
Później było kilka prób wychodzenia do kotków i była tragedia - kontynuowała. Za każdym razem było tylko jeszcze gorzej. Wygrał wewnętrzny instynkt obrony nowo narodzonego dziecka. Znaleźliśmy hotel dla kotów i je tam oddaliśmy, żebyśmy mogli pomyśleć, co dalej. Jak kotki pojechały płakałam za nimi.
W końcu z pomocą przybyła zaznajomiona z całą sytuacją koleżanka celebrytki, która zaoferowała, że koty chętnie przygarnie jej siostra. Karolina przyjęła propozycję z pocałowaniem ręki.
Bardzo szybko się odnalazły. Okazało się, że zero problemów, totalnie czują się jak u siebie - relacjonowała Karolina, nie ukrywając, że była to jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie przyszło jej w życiu podjąć.