Karolina Korwin Piotrowska obejrzała program Meghan i się załamała: "GÓW*O za grube pieniądze, pokazujące panią bez osobowości i talentu"
"With love, Meghan" zadebiutowało na Netflixie. Nowy projekt żony księcia Harry'ego bardzo szybko wzbudził wiele negatywnych komentarzy. Teraz show gorzko skomentowała Karolina Korwin Piotrowska.
"With love, Meghan" to program żony księcia Harry'ego dostępny na Netflixie. Widzowie programu mogą zobaczyć, jak 43-latka zbiera borówki z (nie)własnego ogródka, wpada do pasieki po miód, a zaraz potem prezentuje swoje kulinarne umiejętności, przy okazji rozmawiając z zaproszonymi gośćmi.
Zaraz po premierze w sieci zaroiło się od krytycznych komentarzy. Negatywną opinię mają zarówno dziennikarze, jak i internauci. Jedno z "popisowych dań" prowadzącej zostało też wyśmiane w brytyjskiej telewizji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karolina Korwin-Piotrowska o powrocie "Magla towarzyskiego", bezmyślności celebrytów i nowej książce [CAŁY WYWIAD]
Karolina Korwin Piotrowska o "With love, Meghan"
Na temat formatu wypowiedziała się także Karolina Korwin Piotrowska w poście na Instagramie. Na wstępie zauważa, że pojawiająca się w jednej z rozmów sugestia prowadzącej, że jej nazwisko to "Sussex", jest niezgodna z prawdą.
No więc obejrzałam jeden odcinek. I kilka fragmentów reszty, bo mi szacunek do siebie samej nie pozwalał na więcej. Po pierwsze ta pani nazywa się nie Sussex, tylko Mountbatten-Windsor, takie nazwisko ma jej mąż. Takie pier***o jest dobre w kraju, w którym 1/3 myśli, że mleko czekoladowe jest od brązowej krowy. Pasuje - rozpoczęła wpis.
W dalszej części komentarza krytycznie odniosła się do proponowanych przez Meghan Markle "autorskich" przepisów. A także do całej otoczki, która ma się wydawać domowa. Ma też zapraszać do świata prowadzącej, który nie jest jej w najmniejszym stopniu.
Po drugie: (...) To jest rzadkie chore g**o za bardzo grube pieniądze, pokazujące panią bez osobowości i jakiegokolwiek talentu, za to z ambicjami i parciem na szkło, która sprzedaje przepisy z sieci jako swoje, dostając przy tym wielokrotnego orgazmu na swój własny temat, gotując w nie swoim domu, nie w swoich garach, zbierając borówki nie w swoim ogrodzie. Oby szmaty miała własne. Chociaż pojawiły się w sieci wyliczenia, ile te ubrania i biżuteria, albowiem zawsze gotujemy w pełnym rynsztunku, kosztowały. Paradne - kontynuowała.
Na koniec podzieliła się gorzką refleksją.
Kwintesencja dzisiejszych czasów: mamy kase, robimy z niczego cokolwiek, nawet rzadkie g**o, ciemny lud to kupi - podsumowała.
Zgadzacie się?