Kinga Rusin przeżyła chwile grozy w Ekwadorze. "Odcięło mi prąd". Jej partner musiał wyciągnąć walizkę "pierwszej pomocy"
Kinga Rusin regularnie dzieli się w mediach społecznościowych relacjami z wypraw do odległych zakątków świata. W piątek opisała na Instagramie, co przytrafiło jej się podczas wyjazdu do Ekwadoru. Prezenterka doznała objawów choroby wysokościowej i prawie zemdlała.
Kinga Rusin przez lata była jedną z twarzy stacji TVN, a po zakończeniu kariery telewizyjnej postanowiła poświęcić się pasji. Prezenterka nieustannie jest w podróży i jak sama przyznaje, zwiedziła już niemal wszystkie zakątki świata. Podczas wycieczek towarzyszy jej wieloletni partner, Marek Kujawa. Niedawno zabrała też swoją mamę, a internauci byli zachwyceni formą seniorki.
Kinga Rusin relacjonuje kolejną podróż
Relacjami z wojaży 53-latka dzieli się z obserwującymi w mediach społecznościowych. W piątek Kinga Rusin opublikowała na Instagramie kolejną pocztówkę z podróży. Tym razem nie brakowało nieprzyjemnych przygód. Prezenterka w obszernym opisie posta zdradziła, że eksploruje aktualnie Ekwador i musiała się mierzyć z objawami choroby wysokościowej.
Prawie zemdlałam na drodze z Guayaquil do Cuenca! Znów (tak jak rok temu w Peru) miałam objawy choroby wysokościowej, ale trudno się temu dziwić, skoro w 3 godziny wjechaliśmy z poziomu 4m n.p.m. na ok. 4200m n.p.m. - napisała.
W dalszej części wpisu bardziej szczegółowo zagłębiła się w temat i opowiedziała o tym, że doznała objawów, mimo że zażywała wcześniej środek, mający je zminimalizować. Wyjawiła też, że z pomocą przyszedł jej ukochany.
Po prostu odcięło mi prąd, pomimo zażywania od kilku dni diuramidu. Na szczęście Marek ma zawsze ze sobą walizkę "pierwszej pomocy". Zmierzył mi pulsoksymetrem poziom tlenu, a następnie zaordynował peruwiańską metodę wdychania oparów spirytusu (żeby wywołać gwałtowny kaszel). Wróciłam do siebie i najszybciej jak się dało, zjechaliśmy do Cuenca (na 2500m n.p.m.), żeby tu przez kilka dni zaaklimatyzować się do dalszej podróży po wyższych partiach Andów - kontynuowała.
53-latka podzieliła się też swoim zachwytem nad miejscowością nazywaną "perełką Ekwadoru" i opisała przygody związane z poszukiwaniem odpowiedniego noclegu. Gdy udało im się wybrać, po przespanej nocy okazało się, że znaleźli się w okolicy, gdzie odbywają się manifestacje polityczne.
Mały minus odkryliśmy dopiero rano... Pod naszym balkonem, na wyznaczonym przez miasto miejscu, codziennie, od świtu, odbywały się pikiety i protesty różnych partii - zakończyła relację.
ZOBACZ: RZADKI WIDOK: Kinga Rusin pozuje z ukochanym Markiem, chwaląc się świętowaniem imienin w dżungli