Maja Bohosiewicz rozprawia na temat dbania o siebie i wspomina o próżności. "Po prostu dobrze wyglądałam wczoraj"
Maja Bohosiewicz ma grafik wypełniony obowiązkami domowymi i zawodowymi. Celebrytka w pędzie życia stara się nie zapominać o sobie. Zdradziła, co robi, aby lepiej się czuć.
Maja Bohosiewicz wdarła się do polskiego show-biznesu jako aktorka, która z czasem coraz częściej zaczęła się pojawiać na salonach i zyskała status celebrytki. Dziś skupia się przede wszystkim na rozwijaniu marki odzieżowej, a oprócz tego udziela się w mediach społecznościowych i spełnia się jako prowadząca "Love Never Lies".
Maja Bohosiewicz uwielbia dzielić się z fanami swoją codziennością. Na instagramowym profilu celebrytki pojawiają się relacje z zacisza hiszpańskiej willi, w której mieszka wraz z mężem i dziećmi. Między pracą, a obowiązkami domowymi stara się wygospodarować czas tylko dla siebie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maja Bohosiewicz o życiu w Hiszpanii: "Mam większy luz". Mówi też o szkole swoich dzieci
Maja Bohosiewicz o dbaniu o siebie
Celebrytka z okazji Dnia Matki zafundowała sobie wieczór na mieście. Maja przyodziała czarną mini z wycięciami i zrobiła sobie dopracowany makijaż, który dopełniły perfekcyjnie proste włosy. Nie ukrywa, że lubi się czuć ładnie, choć czasem uważa zwracanie uwagi na wygląd za zwykły przejaw próżności.
Nie oszukujmy się - ta fota to trochę tło, a trochę lekki przejaw próżności, bo po prostu dobrze wyglądałam wczoraj. I tak - to miłe uczucie. Ale nie o to tu chodzi. Ten post nie jest o tym, żeby się pochwalić. Jest o tym, że ciało zapamiętuje rytuały. Nawet te, które wydają się banalne - pisała Maja Bohosiewicz na Instagramie.
Celebrytka stara się poświęcać czas na dbanie o siebie. Wybiera z pozoru proste produkty i zabiegi, które odpowiadają na jej potrzeby.
Myję włosy dwa razy. Używam odżywek trychologicznych - takich, które działają, a nie pachną. Co 2 - 3 tygodnie robię peeling skóry głowy. Naświetlam się czerwonym światłem (LED Hairmax) - to nie magia, to biochemia. Stosuję wcierki, chociaż regularność to nie moja supermoc. Nie używam prostownicy. Ciepłe powietrze, spokój i zero spinki - wyjaśniła.
Bohosiewicz zwróciła uwagę na to, że ciało doskonale pamięta wszelkie rytuały dbania o siebie.
Nie ma tu "wow efektów", jest mikroskala troski. I to ona robi różnicę. Bo jeśli jesteś dla siebie konsekwentna - choćby w małych sprawach - ciało to zauważa. I czasem odpowiada pięknem. A czasem po prostu ciszą w głowie. Obie wersje są okej. Chyba - podsumowała.