Nikt z nas prawdopodobnie nie wyobraża już sobie Radosława Majdana niedotrzymującego kroku żonie, będącej jedną z najbardziej rozchwytywanych gwiazd polskiego show-biznesu. Wspólnie z Małgorzatą Rozenek od prawie 12 lat tworzą niezwykle charyzmatyczny duet, który miał okazję wielokrotnie występować na szklanym ekranie. Emerytowany piłkarz, znany również jako "Pysiula", zaciekle walczy o dobre imię żony, dzielnie odpierając wszelkie ataki hejtu wymierzone w jej kierunku.
5 lat temu w ich życiu nastąpił przełom wraz z przyjściem na świat syna Henryka, o którego bardzo długo się starali. Dla byłego bramkarza Pogoni Szczecin olbrzymim wyzwaniem na początku znajomości z Małgonią było też wypracowanie zaufania i poczucia bezpieczeństwa oraz zbudowanie silnej relacji z jej kilkuletnimi wówczas synami, Stanisławem i Tadeuszem. Mężczyzna sięgnął pamięcią do tych chwil podczas sobotniej wizyty w studiu "Dzień Dobry TVN".
Radosław Majdan szybko zyskał uznanie w oczach przybranych synów
52-latek został zaproszony do porannej rozmowy na temat dogadywania się z dziećmi swoich partnerek. Zdradził, że w ich domu nie funkcjonują takie pojęcia, jak "ojczym" czy "pasierb", a synowie Małgorzaty Rozenek zwracają się do niego po imieniu.
U nas role te role były bardzo jasno określone od początku. Chłopcy mają swojego tatę, którego kochają, szanują i ja nigdy nie chciałem wchodzić w tę rolę, ani go zastępować. Zaczynając spotykać się z Małgosią, miałem też świadomość, jak ważni dla niej są jej synowie. Tak naprawdę Tadziu i Staś to priorytet jej życia i to wszystko, co w swoim życiu układa i planuje, to dbając o ich szczęście. Wiedziałem, że wchodząc w ten układ, w tę rodzinę, że to będzie dla mnie również ważne - opowiedział w dzisiejszym wydaniu programu śniadaniowego.
Radosław Majdan był nieco zestresowany przed pierwszym spotkaniem z chłopcami. Doszło do niego 2 miesiące po tym, jak poznał ich sławną mamę. 3-letni wówczas Tadeusz był zachwycony jego tatuażami. Nieco dłużej musiał przekonywać do siebie starszego z nich. Ostatecznie Staś dał się "przekupić" sprezentowanymi rękawicami bramkarskimi ze swoim imieniem.
Mąż Małgorzaty Rozenek przytoczył też jedną z późniejszych historii, kiedy jej młodszy syn zapytał go o rolę, jaką pełni w ich życiu.
Kiedyś siedmioletni Tadek przy kolacji tak nagle zapytał się mnie: "Radku, a kim ty dla mnie jesteś?". Odpowiada się: "Jestem twoim przyjacielem. Jestem osobą, która zawsze stanie za tobą, kiedykolwiek będziesz miał w swoim życiu problem, to ja jestem po to, żeby ci pomóc go rozwiązać. Zawsze możesz przyjść do mnie, z każdą radą, z każdym problemem, z każdym dylematem. Pamiętaj, ja zawsze jestem za tobą i jestem zawsze po twojej stronie" - zacytował ich poruszającą rozmowę.
ZOBACZ TEŻ: Radosław Majdan uderza w Kościół: "Nie mógłbym posyłać syna do społeczności, która go NIE AKCEPTUJE"