Margaret chwali się procesem powstawania skręta. "Pokazywanie bletek nie czyni człowieka cool"
Fani są podzieleni w ocenie jej "wyluzowanego" wizerunku. Faktycznie poszła za daleko?
Niecałe dwa tygodnie temu Margaret zaprezentowała fanom nowy singiel noszący sugestywny tytuł Xanax. Piosenkarka postanowiła otworzyć się na temat własnego zdrowia psychicznego, a w materiale zapowiadającym utwór ujawniła, że najgorzej czuła się, gdy nagrywała The Voice of Poland, trudno bowiem było jej pogodzić blichtr sceny z problemami natury psychicznej: Margaret pali skręta i wspomina depresję w "The Voice": "Totalnie przypudrowana, a w sercu było najgorzej..."
Oczywiście, otwarte mówienie o własnych kłopotach też jest formą autoterapii, a przede wszystkim uczy tolerancji i poszanowania dla innych. Pisze o tym także Julka Wróblewska, która wprost komunikuje, że w jej przypadku nie chodzi "tylko" o depresję, a o pewne zaburzenie psychiczne. Młodziutka celebrytka uczy fanów, że nie ma się czego bać i wstydzić: Julia Wróblewska zapewnia, że NIE MA DEPRESJI: "To zaburzenie osobowości. Leki na to nie istnieją"
Margaret: "Na początku kariery można zwariować"
Ostatnio jednak nieodłącznym elementem nowego wizerunku Margaret stały się skręty, bletki czy liście marihuany. Piosenkarka sugeruje, że to dzięki temu jest jej lepiej, wyluzowała się i pokonała blokujące ją traumy. Na najnowszym zdjęciu na Instagramie też sięga po bletkę, na zdjęciu widać też puszkę z liściem marihuany. Fanom zaczęło się to nie podobać. Piszą, że takie epatowanie substancjami odurzającymi "nie jest cool", zwłaszcza w przypadku piosenkarki, którą obserwują nastolatki. Te mogą odnieść wrażenie, że jedyną receptą na problemy jest po prostu zapalenie skręta.
Pokazywanie krzaka i bletek nie czyni człowieka cool; Wszystko spoko, szkoda że grupa odbiorców to zagubione 13-17 latki, które biorą z Ciebie przykład - czytamy na Instagramie.
Zgadzacie się z taką krytyką?