Marcin Prokop i Maria Prażuch-Prokop są małżeństwem od 2011 roku. Para unika medialnego rozgłosu, dbając o swoją prywatność. Marcin w wywiadach podkreśla, że kluczem do ich udanego związku jest wzajemne zrozumienie oraz przestrzeń dla indywidualności. Maria, instruktorka jogi, wspiera męża w utrzymaniu równowagi między życiem zawodowym a osobistym. I choć dotychczas stroniła od medialnej uwagi, obecnie aktywnie działa w mediach społecznościowych, promując zdrowy styl życia.
Żona Prokopa poprawiła urodę
W ostatnich miesiącach fani mogli zauważyć, że żona gwiazdora TVN wygląda inaczej niż przed laty. Jak wynika z relacji zamieszczonej na jej Instagramie, często pytano ją o przyczynę tej metamorfozy. Dopiero teraz zdecydowała się o tym opowiedzieć. Nie bez powodu zwlekała tak długo.
Różne rzeczy się dzieją, ale specjalnie czekałam dłużej, żeby powiedzieć, co i jak, bo chciałam dać temu czas, żeby wszystko się ułożyło i żebym mogła przeżyć jakby od początku do końca całą historię. Zacznę od tego, że bardzo długo broniłam się przed czymkolwiek, co uważałam za mocniejszą ingerencję w twarz. Dotychczas przez 20 lat regularnie chodziłam na kwasy, oczyszczanie, stosowałam naturalne kosmetyki. Bardzo mało robiłam z twarzą - do października - zaczęła swoją opowieść.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dalszej części wyznała, za kogo namową zdecydowała się na zabieg.
Poznałam odpowiednią osobę w odpowiednim czasie, której zaufałam - Karolinę. Karolina jest współwłaścicielką kliniki, przez 1,5 roku krążyła wokół mnie i subtelnie sugerowała, że może warto coś zrobić z twarzą… Pojechałam do kliniki i po raz pierwszy zdecydowałam się na bardziej inwazyjne zabiegi - dodała.
Maria Prokop wyjaśnia, że za inwazyjny zabieg uważa taki, który wiąże się z użyciem igły. Według niej to właśnie ten element stanowi granicę między delikatną pielęgnacją a bardziej zaawansowaną ingerencją w wygląd.
Co to oznacza? Że była stosowana igła. Mam 46 lat, więc naprawdę długo trzymałam się naturalnej pielęgnacji: kwasy, serum. Bardzo długo mi to służyło, ale przyszedł moment, kiedy zaczęły mi się robić tzw. "marionetki", skóra zaczęła opadać, pojawiły się zmarszczki na czole. Dlatego zdecydowałam się na bardzo przyjemny zabieg radiofrekwencji, do tego miałam odrobinę kwasu w policzki, a tam, gdzie było to konieczne, doktor podał mi botoks.
Prokop przez długi czas była przekonana, że tego rodzaju zabiegi są niepotrzebne i sama nie zamierzała się na nie decydować. Jednak z biegiem lat zmieniła swoje podejście i postanowiła spróbować z czego jest bardzo zadowolona.
Należałam do segmentu populacji, która za punkt honoru stawiała sobie, że nie będzie robić botoksu czy innych inwazyjnych zabiegów. Byłam też bardzo oceniająca wobec tych, którzy się na to decydowali. Ale dorosłam do tego, zrobiłam to i w czwartek jadę na poprawki (...) Po tygodniu botoks zaczął działać. Pierwszy raz był bardzo mocny – miałam wrażenie, jakbym nagle nie mogła sformułować myśli. To uczucie nie minęło od razu, ale zabieg był wykonany tak idealnie, że nikt tego nie zauważył. Widzieliście, że wyglądam dobrze, ale nikt nie wiedział, że mam botoks (...) Bardzo się cieszę, że się na to zdecydowałam. W marcu mam dużo wystąpień, na które wracam do Polski, i cieszę się, że będę czuła się pewna siebie.
Ostatnio Maria pochwaliła się, też tym, że jakiś czas temu kupiła mieszkanko "na wynajem" na Teneryfie w którym postanowiła zamieszkać.
Więc wprowadziłam się na kilka dni do tej metropolii, aby doświadczyć życia w wielkim mieście. Jest bosko. Dzień się rozpoczyna jogą na plaży z koleżankami, a kończy piwem na murku przy placu zabaw (...) Wszystko się zgadza - napisała na Instagramie.
Doceniacie szczerość?