Syn Krzysztofa Cugowskiego tłumaczy, dlaczego występuje pod pseudonimem. Wspomina, co usłyszał od ojca na początku kariery
Chris Cugowski, obecnie występujący pod pseudonimem Phero, był jednym z wykonawców, którzy we wtorek walczyli o Bursztynowego Słowika. W rozmowie z Pudelkiem wyznał, czy posiadanie znanego ojca pomaga w karierze. Zdradził też, jakie rady od niego usłyszał.
Za nami drugi dzień Top of the Top Sopot Festival 2025, a zatem także i walka o Bursztynowego Słowika. Słynna statuetka ostatecznie trafiła w ręce Carli Fernandes. O muzyczne trofeum walczył też Chris Cugowski, dziś występujący pod pseudonimem Phero.
Zobacz też: Najmłodszy syn Krzysztofa Cugowskiego zaprezentował ODMIENIONE OBLICZE na festiwalu w Sopocie
Chris Cugowski o tym, czy nazwisko pomogło mu w show-biznesie. Zdradził, co usłyszał od ojca przed rozpoczęciem kariery
Chris Cugowski o tym, czy znany ojciec pomaga w budowaniu kariery
Cugowski pojawił się na scenie z utworem "Prince", który już generuje wiele komentarzy w mediach społecznościowych. W rozmowie z Simoną Stolicką opowiedział m.in. o tym, dlaczego występuje teraz pod pseudonimem.
Występowanie pod pseudonimem zawsze otwiera nowe możliwości do wyrażania siebie jako artysty, prawda? To nawet nie jest chowanie, tylko jakby chowanie w drugą stronę. Jak wykonujemy autorskie piosenki, to my się obnażamy przed tą publicznością, zwłaszcza jak mówimy o takich rzeczach bliskich, albo coś chcemy przekazać, zamanifestować w naszych tekstach i muzyce. Myślę, że właśnie ten wizerunek jest jeszcze krok dalej, niż jakbym był po prostu ubrany normalnie - wyjaśnia. To od publiczności zależy, jak to ugryzą. Ja wiem, co ja reprezentuję, co chcę reprezentować, reprezentuję siebie i swoją muzykę, a jak to zostanie odebrane, to już jest poza moją kontrolą.
Wyznał też, czy bycie synem znanego muzyka pomaga, czy raczej przeszkadza w medialnej karierze. Przypomnijmy, że jego tatą jest Krzysztof Cugowski, a to przecież zobowiązuje.
To zależy. Nie ma na to takiej jasnej odpowiedzi, tak lub nie. Na pewno pomogło, że od małego byłem z tym show-biznesem troszkę zaznajomiony od kuchni, że widziałem, jak to wszystko funkcjonuje mniej więcej, że obserwowałem i występy telewizyjne, i koncerty takie już pełne. Mogłem to wszystko zobaczyć i troszeczkę byłem bardziej na to przygotowany, nie wiele bardziej, ale troszeczkę bardziej - mówi nam. Natomiast też trzeba było szybko zaakceptować to, że na dzień dobry mogą się pojawiać jakieś krzywdzące uprzedzenia, ale to jest natura życia. To jest na zasadzie, też czasami jest tak, że idzie się, spotyka się kogoś i masz takie: "nie lubię cię". "Dlaczego?", "nie wiem, ale jakoś tak cię nie lubię". Po prostu trzeba było pewne rzeczy zaakceptować prędzej niż później, bo świat dobrze wie, kim jesteś i najlepiej jest, jeżeli ty też wiesz, kim jesteś, bo wtedy nikt inny ci nie może powiedzieć inaczej.
Nie mogło zabraknąć pytania o to, czy i jakie rady dał synowi Krzysztof senior. Okazuje się, że uważa go za "złote dziecko" i ma ku temu konkretny powód.
Śmieje mi się, że ja byłem złotym dzieckiem. Urodziłem się chyba w tym samym roku, w którym wyszło "Takie Tango", także ich [Budki Suflera - przyp.red.] taki największy hit. I tak naprawdę to jest muzyka, która towarzyszyła mi od małego. Zawsze chodziłem na lekcje pianina, gitary, także to nie było dla niego jakimś ciężkim szokiem. Po prostu powiedział "powodzenia" i życzył wszystkiego dobrego. Tak naprawdę nie mógł nic innego życzyć, bo to jest taka branża, że człowiek sam musi pewne rzeczy przejść i pewnych rzeczy doświadczyć. I nie ma takich uniwersalnych rad, które można aplikować w każdej sytuacji, tylko trzeba się samemu przekonać. Trzeba się parę razy potknąć, kilka razy wstać. I człowiek jest bogatszy zawsze o parę doświadczeń.
W rozmowie z Pudelkiem Chris opowiedział też o nowym wizerunku i ewentualnych planach aktorskich, jak w przypadku roli w "Bridgertonach". Zapraszamy do obejrzenia naszego wideo.