Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej przyciągnął ogromne tłumy jej najbliższych, przyjaciół i znajomych z branży. Uroczystość w kościele rozpoczęła się od wzruszającego przemówienia księdza, który nie tylko wspominał artystkę, ale i zdradził jak chciała, aby wyglądało jej ostatnie pożegnanie.
Zobacz: Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Wzruszające przemówienie księdza: "Asiu, do zobaczenia w niebie"
Szymon Majewski na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej
Świecka część uroczystości pogrzebowych odbyła się w sali "Powązki Wojskowe". Podczas ceremonii głos zabrali przyjaciele Kołaczkowskiej, a wśród nich Szymon Majewski, który po śmierci artystki opublikował obszerny wpis w sieci. Dziennikarz, który współpracował z Joanną przy okazji podcastu "Mówi się" z trudem powstrzymywał łzy i kilkukrotnie musiał przerwać swoją przemowę, nie potrafiąc ukryć wzruszenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Majewski rozpoczął swoją przemowę od wyznania, że odczuwa dużą pustkę po śmierci Kołaczkowskiej. Przywołał też ich wspólne chwile i typowe dla nich rozmowy, które poprzedzały nagrywanie wspólnego podcastu.
Asia, ostatnio dużo jeżdżę po mieście. I widocznie muszę jakoś to rozjeździć, że Ciebie nie ma. Nie uwierzysz ile razy, gdy się zamyślę, zaczynam jechać do Ciebie. (...) Wyobraź sobie, że już dwa razy jadąc gdzieś bawić ludzi w Polsce, źle skręciłem i byłem prawie pod Twoim domem. I prawidłowo. Bo powinno być tak, że jadę do Ciebie we wtorek. Parkuję powiedzmy tak pół 14 albo 15. Wychodzę z auta, stoję przy nim i ryczę jak koza. Ty wtedy wychodzisz i mówisz "no dobra, no nie mogę, dobra, już. Długo jeszcze?". Albo mijam furtkę, staję, patrzę długo wymownie na niewywiezione plastiki. A Ty mówisz "Jezu, ale Ty durny jesteś. No wywiozę. Wchodzisz?". Więc jak zawsze wchodzę. Robisz mi kawę, którą jak wiesz, najlepiej przyrządzam. Czyli, że nie należy jej przyklepywać. Aśka zawsze wszystko najlepiej wiedziała. I mówię, Aśka, to trzeba przyklepać. Nie, nie robi się tak. Następnie pijemy tę kawę, omawiamy życie bolesne, aż w końcu nagle mówisz. To co, idziemy nagrywać? I wtedy idziemy na górę. Ty siadasz, Stefan skakuje Ci na kolana, oczywiście najpiękniej na świecie. Włączasz mikrofon i mówisz, cześć Szymon. Cześć Asia. Tak było cztery lata, cztery, pięć razy w miesiącu - wspominał.
Majewski następnie podziękował Joannie w imieniu słuchaczy i całej ekipy tworzącej podcast "Mówi się" oraz zaznaczył, że został o to przez nich poproszony.
Chciałem podziękować Ci za to, że stałaś się naszym przyjacielem. Że dostąpiliśmy tego zaszczytu bycia w Twoim domku. Że zaprosiłaś nas do swojego życia. Dziękuję, dziękujemy Asiu za Twój zaraźliwy śmiech Asiu. Za każde słowo, za to jak mówiłaś "ale Ty durny jesteś". Albo na przykład "nie no, ja nie wierzę, on to robi". Albo, pamiętasz jak dzwoniłem i mówiłem "wiesz Asika, ale mi się historia przytrafiła". A Ty wtedy "nie, nie, nie, poczekaj, cicho, cicho, nic nie mów, będzie z tego odcinek". Odmawiam, Asiu, przyjęcia do wiadomości faktu, że Cię nie mam - zapewniał wzruszony.
Dziennikarz wspomniał również o ogromnych dowodach sympatii, które otrzymał od spotykanych na co dzień ludzi i o tym, jak pozytywny wpływ na ich życie miała twórczość Kołaczkowskiej.
Asia, czy Ty wiesz, że codziennie podchodzą do mnie ludzie na ulicy, w sklepie, w metrze i mówią jak byłaś im bliska. Jak dużo im szczęścia dałaś, ile chwil, minut, godzin, w których nie myśleli o swoich problemach. Pan Łukasz, który robi ramen na Bielanach, ostatnio mnie przytulił. Przytulił bardzo mocno, ale wiem, że przytulił właściwie ciebie, to znaczy przytulił ciebie we mnie. Asior, cała Polska Cię przytula, jak Ty przytulałaś nas swoim hrabiowskim i pączkowym humorem. Tworzysz, Asiu, z Hrabi wielką sztukę - mówił Majewski.
W ostatniej części swojego wystąpienia Szymon przywołał sen, w którym pojawiła się jego przyjaciółka.
Asiu, ostatnio tak bardzo cię nie mam, że aż cię jest jakoś strasznie dużo. Jest w tym więcej ciebie, Asiu, i ciebie bardziej nie ma. To jest jakiś paradoks kołaczkowski. To powinno być przez jakichś fizyków, psychiatrów, filozofów opracowane. Dwa dni temu, Asiu, śniłaś mi się. Lataliśmy razem nad łąką i ja cię miałem w plecaku. W takim jakimś wielkim nośnidle. Potem powiedziałaś, że dasz mi kiedyś znak, że mnie dotkniesz. Ja spytałem, czy będę o tym wiedział. I Ty powiedziałaś, zrobię to tak, że będziesz wiedział. I gdy potem siedziałem w ogródku i myślałem o tym śnie, nagle spadł mi centralnie na głowę żołądź. Serio, we mnie, żołędziem, cała Asia - zakończył przemowę.
Przemówienie Majewskiego wywołało wśród zgromadzonych nie tylko łzy wzruszenia, ale i śmiech, który był nieodłączną częścią działalności Joanny Kołaczkowskiej.
Zobacz: Na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej zbierane są datki zamiast kwiatów. Taka była jej ostatnia wola