Viki Gabor zyskała sławę dzięki udziałowi w programie "The Voice Kids" i zwycięstwu podczas Eurowizji Junior w 2019 roku. Dziś rozkręca karierę muzyczną z prawdziwego zdarzenia, co miewa nie tylko blaski. W sieci co rusz pojawiają się różne plotki na jej temat, z którymi teraz postanowiła się rozprawić.
Zobacz też: ODPALONA Viki Gabor wyjaśnia hejterów po występie w TVP: "Przeczytałam waszą FRUSTRACJĘ..."
Viki Gabor zaprzecza, jakoby powiększyła usta
Viki rozmówiła się z Eską i zdementowała kilka domysłów, które krążą w sieci. Jednym z nich jest to, jakoby powiększyła usta. Jak twierdzi, to wyłącznie zasługa genów i po prostu nie musiała tego robić.
Są one naturalne, to po mamie mam takie duże usta. Melissa, moja siostra, też takie ma - zaznacza. Myślę też, że u nas, u Romów, to jest normalne, że dziewczyna ma duże usta. Te plotki dotyczące powiększania ust pojawiły się w momencie, kiedy zaczęłam je malować. Makijaż bardzo dużo zmienia. Artyści mają pewną estetykę na scenie, która się różni od tej prywatnej.
Co ciekawe, miały się nawet pojawić spekulacje, jakoby nastoletnia Viki była... w ciąży.
Nigdy nie byłam w ciąży i nie planuję w niej być. Pan, który napisał ten artykuł, niech podejdzie do lustra i popatrzy na swój brzuch. Abstrahując od tego, co teraz powiedziałam, uważam, że kobiety w ciąży są piękne. W ogóle kobiety są piękne, dlatego też nagrałam "Ramię w ramię"!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Viki Gabor broni długich paznokci: "Bardzo mi się podobają"
Jeszcze inną kwestią są paznokcie, o których wielokrotnie rozpisywali się nawet Pudelkowicze. Gabor podkreśla, że w ten sposób wyraża siebie i nie zamierza się przejmować głosami malkontentów.
Zawsze jest jakiś problem z moimi paznokciami. Raz, że są za krótkie, drugi raz, że za długie. Każdy ma swój własny styl i niech robi to, co chce. Moje paznokcie bardzo mi się podobają. Lubię pokazywać swój mood i to, jak się czuję, nawet przez to, jakie robię sobie paznokcie. Gdy jestem szczęśliwa, najczęściej są kolorowe. Z włosami też tak mam. Kiedyś zdecydowałam się na czerwone. To było najgorsze, co w życiu zrobiłam.
Na deser zostawiła plotki, jakoby zarabiała 20 tysięcy złotych za występ. Jak twierdzi, zarobek "na czysto" jest dużo mniejszy, bo przecież musi podzielić się gażą z ekipą.
Suma, którą dostaję jako wynagrodzenie za koncert, całościowo nie trafia do mnie. Trzeba opłacić muzyków, tancerzy, stylizacje, scenografie, itd. Dużo osób może pomyśleć, że to duża suma, ale ja muszę opłacać wszystkich. Trzeba wynegocjować takie stawki, żeby każdy dostał swoje wynagrodzenie. Wiele osób nie wie, że to tak funkcjonuje. To wcale tak słodko i kolorowo nie wygląda.
Ruszyła 4. edycja plebiscytu #Wszechmocne. Zagłosuj na swoją faworytkę w kategorii #Wszechmocne w popkulturze: