WAŻNA ROCZNICA: 23 lata temu Edyta Górniak ZMASAKROWAŁA hymn Polski. Pamiętaliście?
4 czerwca 2002 roku, czyli dokładnie 23 lata temu, Edyta Górniak wykonała hymn Polski podczas pierwszego meczu reprezentacji na Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej. Jej występ został uznany za kompromitację, a kulisy tego wydarzenia do dziś budzą emocje. Przypomnijmy, co wydarzyło się ponad dwie dekady temu...
Gdy wspominamy Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2002 w Korei Południowej i Japonii, pierwsze, co przychodzi nam na myśl, to… oczywiście nie gra naszej reprezentacji pod wodzą Jerzego Engela. Bo przecież, jak tu pamiętać o piłce, skoro całą uwagę skradł występ Edyty Górniak, która "zaśpiewała" hymn Polski. Wykonanie przeszło do historii i do dziś uznawane jest za jedno z bardziej "kontrowersyjnych".
"Mazurek Dąbrowskiego" w wykonaniu naszej diwy na żywo widział Aleksander Kwaśniewski, siedzący na trybunach. Celowo napisaliśmy "widział" - jak bowiem przyznał były prezydent, bębny zagłuszały mu dźwięk.
Ja myślę, że nas było ok. 80 tys., którzy nie słyszeli, dlatego, że gdy Edyta Górniak śpiewała ten hymn, wyglądała bardzo pięknie, na wielkich telebimach było widać ją w czerwonej sukni, świetnie wyglądała, ten dźwięk hymnu był straszliwie zagłuszany przez bębny! (...) Bębny waliły, coś tam między tymi uderzeniami bębnów dochodziło, ale trudno było ocenić, co to jest i jak to jest. Później byłem bardzo zdziwiony, że wszyscy zaczynają mówić o hymnie i pytają mnie, co ja o tym sądzę. A ja nic nie mogłem sądzić, bo ja go zwyczajnie nie słyszałem. Nie wiem, na ile zawodnicy słyszeli go na murawie - powiedział w programie "Hejt Park".
Polski Związek Piłki Nożnej wydał nawet oświadczenie, w którym "zdecydowanie odciął się od sposobu, w jaki Edyta Górniak wykonała polski hymn". Jak przyznali działacze, sposób ten był zbyt wolny i przypominał bardziej "protest song albo kolędę bożonarodzeniową".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Edyta Górniak o swojej biografii. "Dopóki żyje, chciałabym, aby ludzie mogli poznać prawdę"
O występie Edyty Górniak przez kolejne dni rozpisywały się media, a koleżanki i koledzy z branży chętnie wbijali jej szpilę. Maryla Rodowicz posunęła się nawet do stwierdzenia, że "zaśpiewała tak, jakby Polska już umarła…". Dariusz Szpakowski myślał, że... zaśpiewała ona kolędę.
Byłem zaskoczony hymnem. Byłem zaskoczony hymnem już wcześniej, mianowicie ja byłem na treningu Koreańczyków. I tak myślę sobie: "O co tutaj chodzi? Jakąś kolędę grają czy coś?" - powiedział w programie "Misji Futbol".
Po przegranym meczu kibice zaczęli obwiniać za porażkę reprezentacji właśnie Edytę Górniak. Najbardziej wściekły był Marian F. z Lublina, który domagał się od artystki publicznych przeprosin w telewizji oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia za straty moralne. Po występie złożył pozew do sądu, który jednak zwrócił go z powodu braków formalnych. Marian F. złożył zażalenie, ale nie wpłacił opłaty, więc sąd je odrzucił.
Chciałam zaśpiewać ten hymn trochę wolniej niż śpiewają go kibice na stadionach, by wydobyć siłę słowa. Dlatego zamysł był taki, bym zaśpiewała go nieco wolniej niż zazwyczaj. Zrobiłam to z największą powagą, pokorą, dumą, zaangażowaniem emocjonalnym, miłością do kraju. Chciałam to zrobić najbardziej reprezentacyjnie dla Polski, jeśli się to nie udało, to przepraszam - mówiła Górniak zaraz po powrocie do Polski.
Do wpadki wracała w kolejnych wywiadach. Tak mówiła cztery lata później:
Dźwięk słyszany w telewizorze nie szedł z mojego mikrofonu, tylko z trybun, z mikrofonu na kamerze reporterskiej. Ktoś nie przełączył kabla i dźwięki się rozlewały, nuta trwała cztery sekundy zamiast pół. Parę osób zawiesiło się na moim nazwisku, gdy przegraliśmy mecze w Korei, bo to ja zaśpiewałam hymn. Przeprosiłam wszystkich na konferencji prasowej, ale tego telewizja nie pokazała... - broniła się w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Po latach wyszło na jaw, że wokalistce początkowo miała towarzyszyć orkiestra symfoniczna, jednak ostatecznie wystąpiła mniejsza orkiestra dęta. Autor aranżu, Adam Sztaba, podobno nie zdążył wprowadzić potrzebnych zmian na czas.
Pewnie gdybyśmy wygrali mecz, moje wykonanie przeszłoby do historii. Ale przegraliśmy i winna jest ta, która nie dodała ducha walki - powiedziała.