Na początku kwietnia Deynn i Daniel Majewski zostali rodzicami. Na świecie pojawił się ich syn, który otrzymał imię Romeo. Od tamtej pory szczęśliwi influencerzy na bieżąco relacjonują swoją nową rzeczywistość i zasypują fanów zdjęciami i nagraniami z maluchem w roli głównej.
Niestety, już w pierwszych dniach po narodzinach chłopca radość Marity i Daniela zakłóciły problemy z jednym z ich czworonogów, który nie zaakceptował nowego członka rodziny. Para zmuszona była tymczasowo oddać Didi pod opiekę babci. Zdeterminowani influencerzy postanowili skorzystać z pomocy specjalisty. W ostatnich tygodniach suczka odbywała regularne sesje z behawiorystą, co ma pomóc jej w adaptacji do nowej sytuacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daniel Majewski aktualizuje trudną sytuację z pupilem. Przypomniał, jak Didi zachowywała się na początku
W czwartek Majewski postanowił opowiedzieć na Instagramie o tym, co udało się wypracować. Najpierw jednak przypomniał, jak Didi zachowywała się w pierwszych dniach po narodzinach Romeo. Na opublikowanych przez niego nagraniach widać, jak buldog szczeka i chce rzucić się w stronę noworodka.
(...) Była nie do zatrzymania, nie do opanowania. (...) Całą noc musiałem ją trzymać na smyczy i nie zamknąłem oka nawet na minutę oka. Nic na nią nie działało - napisał pod jednym z filmów.
Daniel Majewski pokazał progres, jaki zrobiła Didi
Następnie 31-latek zaprezentował progres, jaki pupil zrobił w ciągu miesiąca. Daniel udostępnił nagrania z kilku dni adaptacyjnych, na których Didi poddawana jest innym bodźcom, np. poprzez zabawkę i nie reaguje na niemowlę.
Pozytywny szok - podpisał wideo.
Podekscytowany mąż Deynn pokazał też, jak zajęta gryzakiem suczka nie zwracała uwagi, gdy zbliżano ją do malucha oraz gdy chłopczyk zaczął płakać.
Niebezpieczna sytuacja z Didi i powrót do dawnych zachowań
Niestety, w pewnym momencie w Didi coś pękło i wróciła do dawnych zachowań.
Skoczyła na 1,5 metra wysokości do Romeo, którego Marita trzymała na rękach i powiedzmy, dotknęła jego nóżki. Na szczęście nie chciała ugryźć tej nogi, bo doskoczyła i gdyby chciała, to by ugryzła. I w tym momencie zaczął się powrót do jej gorszej wersji pełnej płaczu, pisku i wyrywania się ze smyczy - czytamy na Instastories.
Daniel Majewski podsumowuje sytuację z suczką
Mimo wszystko Majewski jest dobrej myśli.
Tak wyglądała reszta spotkania, ale uważamy, że wszystko zakończyło się "idealnie". I bardzo dobrze, że Diddy znowu pokazała swoją ciemną stronę, bo cały ten tydzień pokazywała nam jedno - jest wielki progres, jest nadzieja i światełko w tunelu. Ale przed nami wszystkimi jeszcze bardzo dużo cierpliwej pracy na pełnej czujności. Na pewno łatwo się nie poddamy i kilka przeróżnych osób naprawdę ciężko pracuje, by Didi mogła wrócić do domu - skwitował.