Doda skazana na więzienie w zawieszeniu. Ujawniono treść akt i ZEZNANIA!
Pod koniec stycznia Doda została skazana na rok więzienia w zawieszeniu w związku z konfliktem z Emilem Haidarem. Gazeta.pl opublikowała akta sprawy i przedstawiła jego genezę.
Spór sądowy między Dodą a Emilem Haidarem rozpoczął się w 2017 roku, gdy Haidar oskarżył ją i jej ówczesnego męża, Emila S., o szantaż i zastraszanie; w 2024 roku Doda została skazana na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę, wyrok podtrzymano w styczniu 2025 roku, nakładając dodatkowo obowiązek zapłaty 20 tys. zł nawiązki i pokrycia kosztów sądowych. Sprawę szeroko opisaliśmy tutaj.
Gazeta.pl postanowiła przyjrzeć się z bliska temu konfliktowi, który doprowadził do skazania Dody. Opublikowano fragmenty akt sądowych.
Jak czytamy, zaraz po zakończeniu związku Haidar złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, którego - jak twierdził - miała dopuścić się Rabczewska. Zeznał na policji, że był przez nią szantażowany groźbą ujawnienia kompromitujących nagrań z jego udziałem, jeśli nie przyzna się do uzależnienia od alkoholu i narkotyków.
Po kolejnym jego upiciu się, kiedy nie wrócił na noc do hotelu w Trójmieście, namówił mnie, żebyśmy poszli do notariusza. Tam spisał dokument, w którym umówiliśmy się, że jeżeli jeszcze raz zachowa się niepoprawnie po alkoholu, to zapłaci mi karę finansową, za mój stracony czas, bo byliśmy narzeczeństwem i przygotowywaliśmy się do ślubu, albo będę mogła upublicznić jego filmy. (...) Widziałam w programach o uzależnieniach, że jak się zrobi terapię wstrząsową, to alkoholik zacznie myśleć normalnie. Poza tym, miałam dość, że on oszukiwał na mój temat - brzmi fragment wyjaśnień Dody.
Kara, o której mowa, miała wynosić milion złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozgoryczona Doda: "Wielokrotnie traktowano mnie jak szmatę i ścierwo"
W grudniu 2016 r. do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Dodzie, jednak początkowo sprawa została umorzona z uwagi na emocjonalny i - zdaniem sądu - "niemal infantylny" charakter konfliktu. Sąd zauważył też, że Haidar złożył zawiadomienie dwa dni po rozstaniu, co uznał za próbę odwetu. Ostatecznie jednak, w listopadzie 2018 r., Doda została uznana za winną i ukarana grzywną w wysokości 12,5 tys. zł – wyrok podtrzymano w kolejnej instancji.
Dlaczego Doda została skazana? Geneza konfliktu
Rok po rozstaniu, czyli w grudniu 2016 roku, doszło do wydarzeń, które skutkowały skazaniem Dody na więzienie. Haidar spotkał się w biurze swojej firmy z trzema mężczyznami, w tym z Rafałem, który wcześniej zadzwonił z propozycją biznesową.
Mężczyzna przedstawiający się jako Rafał stwierdził, że mam licznych wrogów, że jeżdżą za mną samochodem i że może mi się stać coś złego, dlatego powinienem załatwić sobie ochronę, którą to on może mi zapewnić. Poza tym, powiedział mi, że ma kompromitujące mnie nagrania, które otrzymał od osoby, którą powinienem znać i że nie chciałby ich upubliczniać, bo to może mi zniszczyć życie. Dodał również, że powinienem przeprosić osobę, z którą toczę 'wojnę', bo ona jest nieobliczalna i zdolna do wszystkiego - zeznał Haidar.
Emil Haidar po spotkaniu zgłosił sprawę na policję, a mimo to Rafał kontynuował kontakt, wysyłając do niego SMS-y. 30 grudnia 2016 r. odwiedził go z trzema mężczyznami i próbował wymusić podpisanie dokumentu zobowiązującego do wycofania spraw przeciwko Dodzie i zapłaty miliona złotych.
Z całej rozmowy wywnioskowałem, że jeśli nie podpiszę oświadczenia, to dużo krzywdy stanie się mi i mojemu ojcu. (...) Chodzi o krzywdę w postaci publikacji kompromitujących materiałów, zdjęć, filmów - tłumaczył Haidar.
Do kolejnego spotkania był już przygotowany. Nie tylko nagrał rozmowę z mężczyznami, ale też powiadomił policję. Funkcjonariusze dokonali zatrzymania. Rafałem okazał się 44-letni Marcin K. (w protokole zatrzymania opisany jako "rencista"). Razem z nim byli: 56-letni Bogdan P. (emeryt i były strażak), a także pracownicy ochrony: 40-letni Jarosław W. i 27-letni Cezary B.
Nie groziłem Emilowi Haidrowi popełnieniem przestępstwa, tylko nakłaniałem go do przeproszenia Doroty Rabczewskiej. Nie znam go osobiście. Pojechałem tam na rozkaz oficera przełożonego Armii Amerykańskiej - tłumaczył Marcin K.
Z informacji, które jeszcze otrzymałem od Jacka M., wynikało, że zlecenie na przeprowadzenie tej rozmowy wyszło od obecnego partnera Doroty Rabczewskiej, a ona miała o tym wiedzieć - mówił z kolei Jarosław W.
Jak ustaliła prokuratura, Emil S. przekazał aresztowanym mężczyznom 230 tys. złotych.
Emil Haidar rozpoczął działania mające na celu zdyskredytowanie Doroty w mediach i życiu publicznym. Nadmieniam, że te działania trwają od ok. półtora roku. Polegają na inicjowaniu czarnego public relations w mediach, inicjowaniu postępowań sądowych, cywilnych i karnych - tłumaczył Emil S. i dodał, że Doda "nie wiedziała o jego działaniach mających na celu pomoc w jej problemach".
Sąd nie dał wiary w te zapewnienia.
Materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie jednoznacznie wskazuje, że Dorota Rabczewska chciała, żeby doszło do przestępstwa zmuszenia pokrzywdzonego za pomocą groźby bezprawnej do oczekiwanego przez oskarżoną zachowania. Chciała, aby osoby wyszukane i namówione przez pozostałych podżegaczy, czyli przez Emila Stępnia, Marka W., Jerzego Ch. i Jacka M. popełniły konkretne przestępstwo w stosunku do Emila Haidara, czyli przestępstwo zmuszania do określonego zachowania za pomocą groźby - brzmi fragment uzasadnienia.