Donald Trump OBRAŻA dziennikarkę po pytaniu o jego relacje z Epsteinem: "CISZA, CICHO ŚWINKO" (WIDEO)
Ujawnienie korespondencji Jeffreya Epsteina na nowo otworzyło dyskusję o tym, kto się z nim trzymał za życia. Wśród osób, które przewinęły się w mailach, jest także Donald Trump. On natomiast ma chyba powoli dość ciągłych pytań dziennikarzy...
Czas płynie, a głośna sprawa Jeffreya Epsteina wciąż budzi wiele emocji. Od kilku dni w mediach dużo się mówi o ujawnionej korespondencji skompromitowanego finansisty, która wielu osobom - co tu dużo mówić - zdecydowanie będzie nie na rękę. Jedną z osób, o których mowa w mailach, jest także prezydent USA Donald Trump.
Szokujące słowa Donalda Trumpa do dziennikarki
Z jednej z ujawnionych wiadomości, która jest zapisem rozmowy Epsteina z dziennikarzem Michaelem Wolffem, wynika, że Trump nie musiał żądać od tego rezygnacji z członkostwa w klubie Mar-a-Lago, bo nigdy do niego nie przystępował. Dalej było jednak dużo gorzej, bo Epstein twierdził, jakoby Trump "oczywiście wiedział o dziewczynach" i miał spędził wiele godzin w jego domu z jedną z ofiar.
Przyjaciółka księcia Andrzeja za kratami. Handlowała nastolatkami
Prezydent konsekwentnie wypiera się jakichkolwiek związków z Epsteinem, a sekretarz prasowa Białego Domu zarzuciła Demokratom selektywność w doborze ujawnionych wiadomości, które mają stworzyć fałszywą narrację i uczernić Trumpa. Wygląda na to, że pytań o powiązania z Jeffreyem ma też powoli sam Donald. 14 listopada podczas lotu z Waszyngtonu na Florydę odpowiadał na pytania dziennikarzy i jedno z nich dotyczyło właśnie Epsteina.
Nic o tym nie wiem. Mówiłoby się o tym już dawno temu. Jeffrey Epstein i ja mieliśmy przez wiele lat bardzo złe relacje
Wtedy dziennikarka Bloomberga zaczęła drążyć, czy w mailach aby nie ma czegoś, co mogłoby być "obciążające". Reakcja Trumpa była dużym zaskoczeniem i to zapewne nie tylko dla niej, bo ten nagle ją uciszył, nazwał "świnką" i zaczął pokazywać na nią palcem.
Cisza. Cicho, Piggy [świnko - przyp.red.]
Co ciekawe, dwa dni później zaapelował już do Republikanów, aby zagłosowali za udostępnieniem akt Epsteina opinii publicznej. Twierdzi, że "nie ma nic do ukrycia" i nie boi się tego, co mogłoby się w nich znaleźć.
Myślicie, że faktycznie może spać spokojnie?