Gimper chwali się wygraną w sądzie z Lil Masti. "Jestem NIEWINNY"
Gimper przerwał milczenie w sprawie głośnego konfliktu z Lil Masti i ujawnił, że ostatecznie to on wyszedł zwycięsko z batalii sądowej. Choć influencerka chwaliła się wygraną w lipcu, wyrok był nieprawomocny. Teraz, po rozpatrzeniu apelacji, Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do argumentów Gimpera.
Gimper w jednym ze swoich filmów poruszył temat "sharentingu", czyli zjawiska polegającego na publikowaniu - a nierzadko także zarabianiu - na wizerunku własnych dzieci przez influencerów. YouTuber szczegółowo przeanalizował działalność Lil Masti, czyli Anieli Bogusz, dawnej SexMasterki, influencerki i freak fighterki, która obecnie skupia się głównie na macierzyństwie. Twórca wytykał jej m.in. publikowanie wyjątkowo intymnych treści: od relacjonowania przebiegu ciąży niemal dzień po dniu, przez udostępnienie nagrania z porodu, po regularne pokazywanie twarzy noworodka, często w ramach komercyjnych współprac z markami.
Lil Masti poczuła się dotknięta tym materiałem i postanowiła dochodzić swoich praw w sądzie. W lipcu 2024 roku doszło do pierwszej rozprawy, a rok później zapadł wyrok, którym Lil Masti chwaliła się jako swoim zwycięstwem.
W opinii sądu jedynie miniatura mojego filmu była zbyt kontrowersyjna, wszystkie pozostałe materiały i cały godzinny film został oceniony jako rzetelny, zgodny z prawdą i przedstawiający realne problemy.
ZOBACZ: Lil Masti wygrała w sądzie z Gimperem! "Postawił nas w roli AGRESORÓW w stosunku do swojego dziecka"
Sylwia Bomba masakruje Lil Masti za nagrania z porodu: "Nie wyobrażam sobie, żebym miała to pokazać"
Gimper nie złożył broni i odwołał się od wyroku. Na Instagramie poinformował, że sąd przychylił się do jego argumentów.
Gimper wygrał w sądzie z Lil Masti
Gimper przypomniał, że choć influencerka ogłosiła w lipcu swoje zwycięstwo w postępowaniu karnym, pominęła istotny fakt - wyrok był nieprawomocny. Twórca od razu złożył apelację, a 22 października 2025 roku Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał rację właśnie jemu, uwzględniając jego argumenty.
To oznacza, że jestem NIEWINNY. To oznacza, że WYGRAŁEM w walce o wolność słowa i możliwość realizacji dobrej jakości dziennikarskiej roboty. Bez cenzury, nawet jeżeli tworzony materiał wywołuje emocje. Dobrze wiedzieć, że jeżeli wykona się dobrą i rzetelną robotę to sądy w Polsce ostatecznie staną po stronie wolności twórczej - nawet, jeśli czasem wymaga to długiej walki by udowodnić swoje racje. To dobry dzień dla twórców commentary w Polsce
Kibicowaliście mu?