Gosia Andrzejewicz tłumaczy się z zarabiania na filmikach z życzeniami i przekonuje: "Zawód artysty nie daje kokosów"
Gosia Andrzejewicz w rozmowie z Pudelkiem otworzyła się na temat zarobków z filmików z pozdrowieniami i koncertowania. Zdradziła też, czy żałuje publikacji nagrania na temat swojej "słowiańskiej urody".
Swego czasu Gosia Andrzejewicz była jedną z kluczowych postaci na rodzimym rynku muzycznym. Piosenkarka wylansowała takie przeboje, jak "Pozwól żyć" czy "Słowa", które dwie dekady temu nucił niemal każdy. Dziś jej twórczość nie jest już tak popularna, ale wokalistka wciąż z powodzeniem funkcjonuje w rodzimym show-biznesie. Rozmawiając z reporterką Pudelka, Simoną Stolicką, gwiazda stwierdziła, że zawód artysty nie wiąże się z zarabianiem kokosów.
Startując w tym zawodzie, nigdy nie myślałam o pieniądzach. Gdybym myślała kategoriami finansowymi, to bym była teraz w branży przemysłowej czy farmaceutycznej. Zawód artysty nie daje jakichś kokosów, ale daje satysfakcję, spełnienie i ja naprawdę robię to, co kocham
Przedsiębiorcza wokalistka przypomniała też, że znalazła dodatkowe sposoby na zarobek - poza koncertowaniem prężnie rozwija media społecznościowe, gdzie namawia fanów do wpłacania datków, a także oferuje osobiste składanie życzeń za "jedyne" 300 złotych.
Uruchomiłam jakiś czas temu możliwość zamawiania u mnie takich filmików z życzeniami. Mi to sprawia po prostu przyjemność i cieszę się, że mogę wywoływać radość u kogoś, dla kogoś to jest bardzo ważne (...) Za darmo nie wysyłam takich nagrań, dlatego że to jest praca. Nad takim filmikiem pracują też inne osoby
Ile Gosia Andrzejewicz życzy sobie za występy "do kotleta"? Czy to prawda, że każe płacić fanom również za autografy? Więcej w powyższym materiale wideo.