Joanna Bartel była gwiazdą serialu "Święta wojna". Potem zaszyła się na WYSPIE. Jak dziś wygląda i co u niej słychać? (FOTO)
Joanna Bartel, znana z serialu "Święta wojna", zamieszkała na malowniczej wyspie, gdzie znajduje inspirację do twórczej pracy. Jak dziś wygląda życie aktorki?
Joanna Bartel to postać dobrze znana fanom polskiego kina i kabaretu. Artystka z wykształcenia jest malarką, jednak największą popularność przyniosła jej rola w serialu "Święta wojna", gdzie przez prawie dekadę wcielała się w postać Andzi – nietuzinkowej żony Bercika.
Choć emisja zakończyła się w 2009 roku, a aktorka zaczęła rzadziej pojawiać się w telewizji, nie zrezygnowała całkowicie z życia artystycznego – nadal okazjonalnie występuje jako artystka kabaretowa. Fani 73-letniej aktorki mogą ją oglądać podczas stand-upów granych w całym kraju. Z kolei miesiąc temu ikona śląskości przypomniała o sobie, występując w podcaście "Klachsztanga".
Od dłuższego czasu Joanna Bartel mieszka "jedną nogą" na wyspie Wolin. Rodowita Ślązaczka pomieszkuje w dużym domu położonym w odległości trzech kilometrów od morza. W jednym z wywiadów Bartel przyznała, że malownicze okolice i przebywanie wśród natury wyjątkowo jej służą i wpływają na jej kreatywność. Na wyspie powstała m.in. jej kolekcja własnoręcznie wykonanych ubrań.
Mężczyźni boją się biustu Bartel
Siedzę sobie tu i jest mi po prostu świetnie. Bardzo zżyłam się tu z ludźmi. Mam wspaniałych sąsiadów. Okolica też jest przepiękna. Mój dom stoi sam w środku lasu. Mam widok na jezioro, na którym za chwilę zakwitną nenufary i grążele. Do morza mam 3 km. Przychodzą koty, latem jest pełno świerszczy, teraz przylatują żurawie. Dziki niestety też są. Ja po prostu jestem pośrodku natury. Czuję się tu bezpiecznie - mówiła w Świecie Gwiazd w 2021 roku.
Aktorka nie zdecydowała się na założenie rodziny. W wywiadach nie ukrywała, że nie jest zwolenniczką małżeństwa. Podczas jednej z rozmów z Dorotą Wellman aktorka podkreślała, że żyje sama, ale nigdy nie czuła się samotna. Jak sama przyznała, nigdy szczególnie nie przepadała za kontaktem z dziećmi.
Moja mama mówiła "Hanka, szkoda cię jest do jednego chłopa". Jak mi się nie podobało, to odchodziłam. Jak ja jakiś facet mi się oświadczał, to natychmiast pakowałam zabawki i uciekałam. Strasznie się bałam ślubu. Do więzienia na własne życzenie? Nigdy nie wiesz, jak będzie - wyznała Bartel w rozmowie z Wellman.
Nie mam dzieci. Nie wiem, jak to jest. Zajmuję się obcymi dziećmi. Przyznam się, że nie jestem ich fanką. Traktuję je tak, jak dorosłych. Niektóre lubię, a innych nie. I strasznie się to dzieciom podoba, że traktuję je trochę szorstko. One się czują bardziej dorosłe przez to - dodała.