Joanna Opozda kontynuuje swoją krucjatę przeciwko rodzinie Królikowskich. W piątek aktorka zdecydowała się rzucić więcej światła na ustalenia sądu, zgodnie z którymi trzyletni Vincent ma zacząć widywać się ze swoją babcią, Małgorzatą Ostrowską-Królikowską.
37-latka zwróciła uwagę na potencjalne negatywne skutki emocjonalne dla jej syna wynikające z obecnej formy realizacji kontaktów z, jak to określiła, "zupełnie obcą sobie kobietą". Według niej spotkania miałyby odbywać się w miejscu wskazanym przez babcię, co - jak twierdzi - może być traumatyczne dla dziecka, które nie zna tego otoczenia.
37-latka stwierdziła, że absolutnie nie zgadza się na takie zabezpieczenie kontaktów i dlatego będzie się odwoływać. Zwróciła się też bezpośrednio do Rzecznika Praw Dziecka z prośbą o pomoc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy okazji celebrytka wyraziła głęboki żal, że to wyłącznie na jej barkach rzekomo spoczywa misja, by mały Vincent miał kontakt z Królikowskimi. Na sam koniec napisała:
I jeszcze jedno. Nie uważam, że to ja powinnam poświęcać swój czas i życie na pielęgnowanie relacji mojego dziecka z rodziną mojego byłego partnera, który sam nawet nie odwiedza własnego syna.
Opozda stwierdza także, że wcale nie utrudnia ojcu dziecka spotkań z synem. Chce też, by to Królikowski zadbał o kontakty swoje, jak i babci z Vincentem.
To jego rodzina, nie moja - grzmi Asia. Jeśli Antek chce, żeby jego matka miała kontakt z wnukiem, niech najpierw sam zbuduje więź ze swoim dzieckiem. A potem zadba o rodzinne relacje. Dlaczego to ja mam to wszystko załatwiać, organizować i dźwigać?! To nie moja odpowiedzialność, niech to sobie ogarnia we własnym zakresie i czasie.
Na dokładkę, spotkania mają się odbywać między 12.00 a 14.00 - kiedy mój syn ma drzemkę. Mówiłam o tym. Zgłaszałam to, ale jak widać - nikogo to nie obchodzi. Chore - dodała na koniec aktorka.
Zwróciliśmy się do Antka Królikowskiego i Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej z prośbą o komentarz w sprawie, póki co jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.