Tydzień po finale Eurowizji można już spojrzeć na przebieg głosowania ze zdecydowanie większym dystansem, choć wytrwałym fanom konkursu wciąż towarzyszy niesmak po werdykcie jurorów. To właśnie loże ekspercie zdecydowały o przyznaniu polskiej reprezentacji zaledwie 17 pkt., w efekcie czego Justyna Steczkowska w ich klasyfikacji uplasowała się na trzecim miejscu od końca. Widzowie docenili jednak ciężką pracę wokalistki i jej show stworzone wspólnie z tancerzami, ostatecznie windując ją na 14. miejsce otwierające drugą połowę tabeli punktowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na fali zainteresowania konkursem Justyna Steczkowska otrzymuje mnóstwo zaproszeń do różnych programów telewizyjnych. Jej wykonanie utworu "Gaja" było jednym z najjaśniejszych punktów pierwszego dnia sopockiego Polsat Hit Festiwal. Tuż po zejściu ze sceny Opery Leśnej artystka udzielała wywiadów czekającym na nią dziennikarzom, w tym reporterce Pudelka, Simonie Stolickiej.
Justyna Steczkowska opowiedziała, co dał jej udział na Eurowizji
Wokalistka chętnie odpowiadała na wszelkie pytania. Naturalnie w głównym stopniu dotyczyły one emocji, jakie towarzyszą jej po występie w Bazylei. Nasza reporerka zapytała gwiazdę, czy czuje się usatysfakcjonowana.
Może z 14. miejsca to niekoniecznie, ale jestem usatysfakcjonowana reakcją Polaków, bo jestem naprawdę dumna z nas wszystkich. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby było dobrze i rzeczywiście zajęliśmy 7. miejsce w głosowaniu publiczności, więc wysokie, no i 1. w Internecie, co jest dla mnie olbrzymim sukcesem i też trochę szokiem, no i to, że piosenka "Gaja" trafiła na viralową listę Spotify, czyli 50 najbardziej znanych viralowych utworów na świecie. To są na pewno sukcesy dla mnie jako muzyka. (...) Bardzo Wam za to dziękuję - powiedziała.
W Internecie nie brakuje opinii, że Polska powinna poważnie zastanowić się nad dalszym udziałem w Eurowizji. Co prawda Justyna Steczkowska nie zarzeka się, że nasze szanse w kolejnych latach są całkowicie pogrzebane, lecz pochyliła się nad problemem tak ogromnych różnic w ocenach widzów i głosowaniach jurorów.
Trudno mi mówić za innych. Myślę, że tam jest problem z kryterium jury. Jak siedziałam w różnego rodzaju profesjonalnych komisjach, czy nawet jak byliśmy w "The Voice", czy jak siedzę w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" w Polsacie, które jest programem rozrywkowym, ale jury jest profesjonalne. Każdy z nas zajmuje się w swoim zawodzie czymś, odniósł jakieś sukcesy, więc może powiedzieć coś na temat tego, co robi ktoś inny, bo zna się na swojej pracy. (...) Tutaj nie wiedziałam, jak to wygląda i myślę sobie, ciekawe, jak to jest oceniane, bo nigdy akurat w komisji na Eurowizji nie siedziałam. (...) Publiczność jest zawsze nieobliczalna i taka powinna być. To ma się podobać publiczności, bo to ma sens na samym końcu, natomiast jeśli już zbieramy komisję, to tak jak w każdym zawodzie, komisja musi się znać na swojej pracy, więc ona musi oceniać walory stricte w danym zawodzie pożądane, czyli głos, aparycja, możliwości techniczne, czystość dźwięku, osobowość sceniczna i pod to wszystko są takie tabelki, w które wpisujemy punkty i sumujemy danego kandydata. Tutaj wydaje mi się, że tego nie ma i dlatego są tego typu problemy, że komisja nagle kompletnie odstaje albo ma czasem nietrafione wybory - oceniła.
Justyna Steczkowska zaznaczyła, że tego typu decyzje zapadają na szczeblu ustaleń władz telewizji publicznej. Na zakończenie krótko dodała, że "to już jest poza mną".