Justyna Steczkowska od lat podtrzymuje pozycję jednej z najpopularniejszych polskich piosenkarek. Diwa skupia się przede wszystkim na prężnym rozwijaniu swojej kariery, a życie prywatne stara się chronić przed medialnym zamieszaniem. Od czasu do czasu wpada jednak na wywiady, a podczas nich nie brakuje zaskakujących wyznań. Mając 5 lat, Steczkowska przeżyła poważny wypadek i śmierć kliniczną. Spadła z roweru, uderzając głową o beton, a następnie straciła przytomność. Przez tydzień nie było z nią żadnego kontaktu.
Znalazłam się już po drugiej stronie, przeżyłam śmierć kliniczną. Byłam wśród aniołów. Pamiętam, że to było coś dobrego dla mnie i było mi przyjemnie. Wiem, że poza naszą rzeczywistością jest też inna. Śmierć jest tylko zamianą światów - wyznała Justyna Steczkowska w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Steczkowska przeżyła śmierć kliniczną
Justyna Steczkowska z uwagi na swoje doświadczenia z dzieciństwa nie boi się śmierci. W rozmowie z Zuzanną Falzmann na kanale YouTube "FeelZenn" piosenkarka wyznała, że tamten moment sprawił, że czuła się jak w innym wymiarze, który przyniósł jej mnóstwo pozytywnych emocji. Z uwagi na rodziców nie chciała tam zostać.
Takie wrażenie, że znalazłam się w innej przestrzeni. To oczywiste, że tam byłam. To nie był świat realny, do którego przywykłam, namacalny - gdzie jest łóżko, są rodzice, wszystko jest gęste. To była absolutna wolność, absolutne piękno, trudne do wytłumaczenia uczucie miłości, która cię otacza. Spokoju, zrozumienia, empatii. Ogarniająca cię miłość jest nie do opisania słowami. To na pewno. Nie bardzo chce się wracać z tamtej przestrzeni. Mnie z powrotem sprowadzały szepty, prośby moich rodziców albo ludzi, którzy mnie kochali. Coś powodowało, że czułam, że muszę wracać - wyznała Justyna Steczkowska w rozmowie z Zuzanną Falzmann.