Kobieta, która twierdzi, że jest córką Freddiego Mercury'ego, PRZEMÓWIŁA! "Nie chciałam dzielić się MOIM TATĄ z całym światem"
Do sieci trafiły kolejne fragmenty z nowej książki o życiu Freddiego Mercurego. Kobieta podająca się za pociechę legendarnego artysty wystosowała oświadczenie.
Freddie Mercury to niewątpliwa ikona muzyki i jeden z bardziej utalentowanych artystów wszech czasów. Jego charyzma i talent wokalny przyczyniły się do stworzenia niezapomnianych hitów, takich jak "Bohemian Rhapsody" czy "We Are The Champions". Mimo sukcesów w sferze zawodowej, jego życie prywatne było pełne wyzwań i kontrowersji. W 1991 roku zmarł na AIDS, co zwróciło uwagę świata na tę chorobę i jej skutki. Śmierć artysty była ogromnym ciosem zarówno dla bliskich, jak i fanów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szpak: "Freddie Mercury jest moim patronem. Mamy wiele wspólnego!"
W 2018 roku ukazał się film o Freddiem. "Bohemian Rapsody", w którym gwiazdora zagrał Rami Malek, zdobył szereg nagród. Na przestrzeni lat pojawiały się także liczne dzieła literackie opisujące życie i karierę Mercury'ego. We wrześniu swoją premierę będzie miała nowa książka o jego losach "Love, Freddie" autorstwa Lesley-Ann Jones. Biografia różni się jednak od poprzednich, ponieważ ujawnia istnienie "sekretnej" córki artysty. Kobieta zgłosiła się do autorki, twierdząc, że jest owocem romansu wokalisty z nieżyjącą od lat żoną jego bliskiego przyjaciela. Freddie miał zostać ojcem 48 lat temu. Jego pociecha, w książce nazywana "B", napisała list, który trafił do książki.
Freddie Mercury był i jest moim ojcem. Od chwili moich narodzin, a zarazem przez ostatnie 15 lat jego życia, łączyła nas bardzo bliska i pełna miłości relacja. Uwielbiał mnie i był mi oddany. Okoliczności moich narodzin mogą wydawać się, według standardów większości ludzi, niezwykłe, a nawet oburzające. To nie powinno nikogo dziwić. Nigdy nie umniejszało to jego zobowiązaniu do kochania mnie i opieki nade mną. Pielęgnował mnie jak cenny skarb - cytują wspomniany zagraniczne media.
Ujawniono fragmenty z książki o domniemanej córce Mercury'ego
Teraz do sieci trafiły kolejne fragmenty "Love, Freddie". Domniemana córka gwiazdora opisuje w nich trudne życie po śmierci ojca.
Nie chciałam dzielić się moim tatą z całym światem. (...) Po jego śmierci musiałam nauczyć się żyć z atakami na niego, z przekłamaniami na jego temat i z poczuciem, że mój tata należy teraz do wszystkich. (...) Opłakiwałam mojego tatę, podczas gdy fani na całym świecie opłakiwali Freddiego. Kiedy ma się 15 lat, nie jest to łatwe - czytamy na "Daily Mail". Musiałam stać się dorosła bez niego i przeżyć wszystkie te chwile i wydarzenia, które mnie ukształtowały, bez jego wsparcia. Przez 30 lat musiałam budować swoje życie i rodzinę bez niego i pogodzić się z tym, że nie będzie go przy mnie, by dzielić z nami szczęśliwe chwile. Przez 30 lat, podczas gdy reszta świata na nowo interpretowała życie Mercury'ego, jego muzykę i wszystko, czym był, ja potrzebowałam taty tylko dla siebie i mojej rodziny.
Oświadczenie domniemanej córki Freddiego Mercury'ego
"B" wystosowała też oświadczenie, w którym zareagowała na słowa byłej partnerki, asystentki i wieloletniej przyjaciółki Freddiego. Mary Austin, bo o niej mowa, miała kwestionować wyznania rzekomej córki piosenkarza.
Jestem zdruzgotana reakcją Mary Austin. Przez 34 lata prawdę o życiu Freddie'ego zniekształcano i przekręcano, a ona sama nie powiedziała ani słowa - z wyjątkiem komentarza na temat filmu "Bohemian Rhapsody", który nazwała "licencją artystyczną". Ona jeszcze nie przeczytała książki, a wygłasza takie oświadczenie. Nie rozumiem dlaczego - grzmiała.
Następnie w oświadczeniu cytowanym przez "Daily Mail" kobieta wyjaśniła kulisy współpracy z Lesley-Ann Jones i podkreśliła, że autorka jej nie wykorzystała, jak twierdzą niektórzy.
(...) Powody i okoliczności, które skłoniły mnie do kontaktu z nią, zostały wyjaśnione w książce. (...) Niektórzy oskarżają ją o to, że zmyśliła całą historię i mnie wykorzystała. Chcę to jasno powiedzieć. Nie chodzi tylko o jej obronę, ale także o obronę siebie. Chcę powiedzieć, że po przeczytaniu pierwszego szkicu książki, pisarka uszanowała moją prośbę o usunięcie pewnych fragmentów, które zawierały informacje, które jej ujawniłam, ale których później nie chciałam publikować. Zawsze szanowała moje prośby, chcąc, abym była w pełni usatysfakcjonowana ostateczną wersją. Nigdy mnie nie wykorzystała. Chcę, żeby publiczność wiedziała, że nie mogłam znaleźć bardziej uważnej, cierpliwej i troskliwej pisarki i że osobiście zatwierdziłam ostateczną, definitywną wersję do publikacji - wyjaśniła.
Na koniec "B" raz jeszcze wspomniała o braku ojca w jej życiu i skutkach jego przedwczesnej śmierci.
Ostatnie 34 lata to dla jego fanów czas piosenek, których nie napisał, nie zaśpiewał ani nie nagrał, i koncertów, których nie dał. Ale dla mnie - i jestem pewna, że również dla jego bliskich - te lata to czas wszystkich rzeczy, których nie mogliśmy zrobić razem. Dyskusji, których nie mogliśmy przeprowadzić, pytań, których nie mogliśmy zadać, i odpowiedzi, których nie mogliśmy udzielić. Wyznań, z których nie mogliśmy się zwierzyć, śmiechu, którym nie mogliśmy się podzielić, gier, w które nie mogliśmy grać. Czas urodzin, świąt Bożego Narodzenia i chwil, których nigdy nie dane nam było wspólnie przeżyć - ubolewa.
Autorka książki o Freddiem Mercurym zabiera głos
Pisarka odpowiedzialna za książkę również odniosła się do komentarza byłej partnerki Mercury'ego i wsparła jego domniemaną córkę.
Jestem zaskoczona reakcją Mary Austin. Jako dziennikarka wielokrotnie prosiłam ją o wywiady, ale ani razu nie odpowiedziała. W tej książce jednak słychać tylko jeden głos - głos samej córki Freddiego. To jej historia. Cytaty są jej. Jej źródłem jest zbiór 17 ręcznie pisanych pamiętników, które Freddie dał jej trzy tygodnie przed śmiercią.
Zamierzacie przeczytać "Love, Freddie"?