O Mamie Ginekolog znów zrobiło się bardzo głośno, a to za sprawą niezdanego testu specjalizacyjnego. Influencerka sama poinformowała fanów, że oblała go jednym punktem, a potem żaliła się, że wszyscy się z niej śmieją... To akurat nieprawda: było też kilka osób, które poradziły Nicole Sochacki-Wójcickiej, by po prostu wzięła się do nauki, bo "niezdanie 1 punktem" oznacza, że niepoprawnie odpowiedziała także na 50 innych pytań.
Przypomnijmy: Prawdziwa ginekolog radzi Mamie NIE-Ginekolog, jak zdać egzamin: "Trzeba przysiąść do książek"
Rozpacz Mamy NIE-Ginekolog nie trwała jednak przesadnie długo, bo influencerka już poleciała do Dubaju, by odpocząć trochę od bezskutecznej nauki. Stamtąd Nicole nie ustaje w próbach ratowania swojego wizerunku...
Zobacz także: Mama NIE-Ginekolog już nie rozpacza po oblanym egzaminie. Wybrała się na wakacje do Dubaju
Zobacz także: Tak mieszka i odpoczywa Mama Ginekolog w przerwach od "żmudnej" nauki do egzaminu (ZDJĘCIA)
Zobacz także: Protest medyków. Medycy lekceważeni przez premiera Morawieckiego? „To jest obniżenie poziomu dialogu”
Mama NIE-Ginekolog przekazała właśni fanom, że razem z mężem organizują akcję charytatywną. O co dokładnie chodzi? Jak podkreśliła Mama NIE-Ginekolog, głównym celem akcji jest przekazanie sporej sumy na chore dziecko. I nie byłoby w tym nic wymagającego krytyki, gdyby nie fakt, że lekarka chce uzbierać pieniądze, kupując fanom drogie torebki i telefony.
W następnych dniach wydamy 100 tys. złotych na około 30-40 produktów, o których wiele z was marzy, ale nie może sobie na nie pozwolić. Co kupimy? O tym będziecie decydować wy interaktywnie na zakupach z nami - czytamy we wpisie.
Jeśli ta akcja się uda, a to zależy od was, wydamy 100 tys., a zbierzemy razem ponad sto tysięcy na dziecko chore na SMA oraz (nie wiem ile, mam nadzieje, że dużo) na działalność fundacji - tłumaczy dalej.
Problem w tym, że Mama Ginekolog zbiera pieniądze na własną fundację... OK, zapewne zaraz napiszecie nam, że Nicole "przecież pomaga", "liczą się chęci", "zrobiła więcej dla potrzebujących niż niejedna celebrytka". Oczywiście - doceniamy to, ale zauważamy też, że coś tu jest nie tak... W jaki sposób rozdawanie drogich torebek i smartfonów, celem uzbierania niemal identyczny kwoty (!), którą można po prostu przelać, ma pomóc choremu dziecku? A może chodzi o pomoc w ratowaniu wizerunku samej Mamy NIE-Ginekolog? Wątpliwości budzi również kwestia, czy ogłoszona zbiórka zostanie zgłoszona do odpowiedniego urzędu skarbowego... Takie rozdawanie prezentów o wartości 100 tysięcy złotych można śmiało nazwać konkursem ("napiszcie, co chcecie dostać, a ja wyłonię zwycięzców"), co warunkują już przecież inne przepisy.
Przypomnijmy, że kontrowersyjnych pomysłów Mama NIE-Ginekolog ma na koncie więcej...: Blogerka Mama ginekolog namawiała fanki do zbiórki na "terapię kawą" pacjentki chorej na raka! "Uważam to za ZNAK!"
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!