Po zniknięciu z wybiegów i katalogów reklamowych popularnej marki odzieżowej Sandra Kubicka skupiła się na pełnoprawnej działalności influencerskiej. Zbiegło się to w czasie z przyjściem na świat małego Leonarda, dzięki któremu mogła urozmaicić swój kontent, docierając z przekazem do innych mam. Treści parentingowe okazały się jednak niewystarczające, w związku z czym postanowiła wykazać się żyłką do przedsiębiorczości. 30-latka wywęszyła potencjał w rosnącym wśród rodaków zainteresowaniu sproszkowaną zieloną herbatą, którą od wielu lat raczą się Japończycy. W tym celu z końcem maja zaczęła rozkręcać w stolicy własną matcharnię.
Otwarcie lokalu gastronomicznego nie mogło obyć się bez opinii fanów zielonego napoju posiadających milionowe zasięgi. Popularny tiktoker, Dominik Rupiński, wskazał niedoskonałości produktów sygnowanych nazwiskiem Kubickiej. Jedna z wersji smakowych, nazwana przez niego "najgorszą matchą, na jaką trafił", po chwili wylądowała z powrotem w plastikowym kubku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sandra Kubicka broni jak lwica autorskiej matchy
Właścicielka nowo otwartego biznesu robi dobrą minę do złej gry, próbując przekonać swoich odbiorców, że wszelkiego rodzaju negatywne wpisy spływają po niej jak po kaczce. Pozdrowiła środkowym palcem nieprzychylnego jej napojom influencera bezpośrednio z pokładu "yachtu za milion złotych", którym przemierzała dziś jezioro Como.
W środowe popołudnie Sandra Kubicka opublikowała konwersację z internautą, który upomniał ją, że "każdy ma prawo wyrazić swoją opinię". Spostrzegł jednocześnie, że w sieci pojawia się zdecydowanie więcej krytycznych uwag na temat braku walorów smakowych jej matchy. Aspirująca bizneswoman nie dopuszcza jednak do siebie myśli, że herbatka może nie spełniać oczekiwań klientów.
Ale te osoby nie wyrażają opinii, tylko robią cyrk. Plucie do kubka, wyrzucanie przez okno i mówienie, że jest obrzydliwe nie jest na poziomie dojrzałego człowieka, więc taką odpowiedź też dostają - odparła.
Kubicka posłużyła się ciekawymi statystykami, według których "jest 80 % ludzi, którym smakuje, a 20 %, którym nie smakuje".
To kwestia gustu i to tyle. A, że nasz naród kocha, jak się drugiego człowieka miesza z błotem i jest to sposób do osiągania zasięgów, to jest to coraz bardziej popularne. Pozytywne recenzje nie mają takich liczb zaangażowania jak negatywne. Czysta matma. Nie ma takiego produktu na świecie, którym wszystkim smakuje i to tyle. A co do tego ilu osobom smakuje, a ilu nie... liczby mówią same za siebie. Widzimy codziennie tych samych powracających klientów - zapewniła.
Skusiliście się już na wizytę w Sandra's Matcha?
ZOBACZ TEŻ: DRAMAT Sandry Kubickiej: "Będę musiała do usranej śmierci powtarzać: matcha nie musi śmierdzieć rybą"