Teren wokół nowej rezydencji Williama i Kate został objęty ZAKAZEM WSTĘPU. Mieszkańcy oburzeni: "To jak dostać policzek w twarz"
Książę William i księżna Kate szykują się do przeprowadzki. Wraz z trojgiem swoich dzieci zamieszkają w 8-pokojowej rezydencji, która została objęta specjalną strefą zakazu wstępu. Wywołało to olbrzymie niezadowolenie lokalnej społeczności korzystającej dotychczas z terenu parku.
Jeszcze przed końcem roku książę William i księżna Kate opuszczą mury Adelaide Cottage, niezwykle urokliwego domu na terenie zamku Windsor, w którym spędzili ostatnie 3 lata. Wspólnie doszli do wniosku, że 4-pokojowa rezydencja przestała zaspokajać ich potrzeby. W nadchodzących tygodniach czeka ich przeprowadzka do położonej nieopodal posiadłości Forest Lodge, dysponującej dwukrotnie większą liczbą sypialni oraz szeregiem atrakcji, na czele z prywatnym kortem tenisowym.
Deklarowana przez parę książęcą chęć zmiany miejsca zamieszkania podyktowana była nie tylko wciąż zwiększającymi się potrzebami domowników, ale też zapewnieniem dzieciom bardziej kameralnego otoczenia. Rychłe sprowadzenie się Williama i Kate wymusiło na rodzinach wynajmujących posiadłości w sąsiedztwie konieczność znalezienia innego lokum. Okazuje się, że rodzice George'a, Charlotte i Louisa narazili się znacznie większej części lokalnej społeczności.
Wokół posiadłości Williama i Kate wyznaczono zakaz wstępu
Nowa rezydencja księcia Williama i księżnej Kate została objęta specjalną ochroną na mocy podpisanej w 2005 r. ustawy Serious Organised Crime and Police. Dotyczy ona terenów należących do monarchy lub jego bezpośredniego spadkobiercy. Dodatkowo brytyjskie Home Office wyznaczyło blisko 150 aktów ograniczających dostęp do terenu.
Prace przy remoncie posuwają się do przodu. Wokół Forest Lodge zbudowano już wysokie, solidne ogrodzenie oraz zainstalowano monitoring. Dodatkowo posadzonych zostało kilkanaście drzew, by zapewnić royalsom jeszcze większą prywatność.
Jak donosi "The Sun", w minioną niedzielę, 28 września, zaczęło obowiązywać rozporządzenie ministra bezpieczeństwa, Dana Jarvisa, na mocy którego policja może natychmiastowo aresztować osoby naruszające zakazaną strefę. Zamknięto także pobliski parking i bramę Cranbourne Gate oraz część terenów, z których mieszkańcy mogli korzystać po uiszczeniu rocznej opłaty w wysokości 110 funtów. W artykule zacytowano wypowiedzi osób, które straciły właśnie dostęp do swych ulubionych miejsc spędzania wolnego czasu.
Wielu z nas spaceruje tutaj od 20 lat. Usłyszeć, że już nie możemy tego robić, to jak dostać policzek w twarz. Co roku płacimy na utrzymanie parku, a teraz nie będziemy już mogli korzystać z jego części. Będę musiała wsiąść do samochodu i pojechać dalej, żeby wyprowadzić psa na spacer - poskarżyła się jedna z mieszkanek Windsoru.
Część lokalnej społeczności rozumie jednak potrzebę zwiększenia bezpieczeństwa rodziny królewskiej. Priorytetem pozostaje ochrona przyszłego następcy tronu i jego najbliższych.