TYLKO NA PUDELKU: Odbyła się rozprawa rozwodowa Marianny i Łukasza Schreiberów. Byliśmy na miejscu
Marianna Schreiber i Łukasz Schreiber spotkali się dziś twarzą w twarz w warszawskim sądzie, gdzie sprowadziła ich rozprawa rozwodowa, jednak żadne z nich nie chciało komentować tego, co sąd orzekł podczas dzisiejszej rozprawy.
Marianna i Łukasz Schreiberowie, po ponad roku od rozstania, stanęli dziś przed sądem w Warszawie, by zakończyć prawnie ich związek. Para ma córkę Patrycję. Kluczowe dla szybkiego zakończenia sprawy będzie porozumienie w kwestii podziału majątku i opieki nad dzieckiem.
Jak zrelacjonował nasz reporter, sprawa rozwodowa się zakończyła, ale ani Marianna i jej prawnik, ani Łukasz Schreiber nie chcieli komentować sprawy.
Rozprawa rozwodowa
Celebrytka, która dopiero co wróciła ze Stambułu, gdzie zafundowała sobie nowe piersi, stawiła się 10 czerwca w sądzie, wystrojona w kremową bluzką i białą mini. W dłoni dzierżyła torbę za 1130 złotych. Stylizacją nie omieszkała pochwalić się na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał Piróg o Mariannie Schreiber: "Była niewolnicą"
Na miejscu jest nasz reporter. Gwiazda "Królowej przetrwania" na początku była wyraźnie niezadowolona z faktu, że przed sądem czekała grupa dziennikarzy i fotoreporterów. W pewnym momencie poddenerwowana poprosiła nawet ochroniarzy, by wypuścili ją z sądu na 15 minut, by na chwilę uciec od panującego tam zgiełku. Jej prośba została wysłuchana i po chwili wróciła do budynku. O dziwo Marianna nie zignorowała (już za cwwilę) byłego męża. Celebrytka podeszła do ojca swojej córki i podała mu rękę na powitanie. 32-latce towarzyszyła matka.
Dziękuję ci mamo, że zawsze przy mnie jesteś. Zawsze. Za to, że nigdy mnie nie oceniałaś, a wspierałaś. Pozwoliłaś mi być sobą - napisała Schreiber na krótko przed wizytą w sądzie.
Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, sprawa nieco się przedłużyła. Po wyjściu z sali Marianna nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. W pewnym momencie 32-latce puściły nerwy.
To jest sprawa rodzinna, dotyczy naszego dziecka. Miejcie, k*rwa, litość - rzuciła w stronę tłumu.
Myślicie, że w końcu ktoś zabierze głos i dowiemy się, jaki wyrok zapadł?