W niedzielę wieczorem "Taniec z Gwiazdami" kolejny raz wrócił na antenę, a na słynnym parkiecie zadebiutowało wiele nowych twarzy. Na szczycie tabeli uplasowała się pierwsza damsko-damska para w historii polskiej edycji show, na dole z kolei wylądował Tomasz Karolak, który doskonale wie, jak zwrócić na siebie uwagę.
Internauci pomstują na produkcję za "niepotrzebne granie na emocjach"
Poza spontanicznym pocałunkiem Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza, o którym teraz mówi cały kraj, odcinek przebiegał raczej zwyczajnie. Po ocenach nadszedł czas na głosowanie SMS-owe i w aplikacji, przemówiła Ola Filipek, a potem ogłoszono werdykt. Część internautów ma jednak pretensje do produkcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak to już bywało w poprzednich sezonach, w 1. odcinku nikt nie pożegnał się z rywalizacją, ale widzów do końca trzymano w niepewności. Z tego właśnie powodu część widzów poczuła się oszukana, bo głosowali na swoich ulubieńców, a najwyraźniej nie musieli. Co więcej, niektórzy twierdzą, że niepotrzebnie budowano dramaturgię wokół werdyktu, skoro i tak nikt nie odpadł.
"Tylko zagraliście niepotrzebnie na emocjach, takie trzymanie w napięciu...", "Czyli po to te SMS-y?", "Bez sensu. To po co były te emocje na koniec?", "Wyszli, zatańczyli, a oni ich jeszcze dodatkowo stresują, mimo że nikt nie odpada. Po co?" - czytamy.
Z drugiej strony jest też sporo komentarzy, które wskazują, że internauci uznali decyzję produkcji za oczywistą.
"Kto by się spodziewał", "A już się zestresowałam. Nie no, żart", "Co za zaskoczenie", "Przecież to było oczywiste, tak samo, jak to, że jutro jest poniedziałek", "Naprawdę? Ojej, szok" - drwią ci drudzy.
Też mieliście chwilę niepewności?