Kariera Justina Biebera pełna była spektakularnych wzlotów i równie widowiskowych upadków. Gwiazdor, który stał się sławny jako nastolatek, podobnie jak wiele innych młodych gwiazdek nie udźwignął ciężaru sławy. W pewnym momencie o Justinie częściej pisano z powodu jego wyskoków, niż w kontekście koncertów czy nowych przebojów.
Równie burzliwe było życie uczuciowe Biebera. Jego związek z Seleną Gomez stanowił ulubiony temat tabloidów i portali plotkarskich. Wciąż rozstający się i wracający do siebie Gomez i Bieber w końcu rozeszli się na dobre, a Justin znalazł ukojenie w ramionach Hailey Baldwin, swojej obecnej żony.
Bieber nie ukrywa, że w poszukiwaniu równowagi pomogła mu religia. Piosenkarz zaczął regularnie spotykać się ze swoim przewodnikiem duchowym, a jego wizyty w kościele stały się swego czasu stałym motywem na zdjęciach paparazzi.
Od ślubu z Hailey Bieber zdecydowanie się uspokoił i wyciszył. Dawny buntownik dziś prowadzi spokojne życie u boku małżonki, którą opuszcza od czasu do czasu, by znaleźć przestrzeń potrzebną do kontaktu z własnym wnętrzem. W miniony weekend Justin w towarzystwie współpracownika pojechał na skalista plażę Malibu. Po wyjściu z samochodu pożegnał się ze znajomym i sam poszedł w kierunku skał.
Z dala od tłumów Bieber oddał się medytacji. To siedząc, to znów leżąc, piosenkarz zagłębiał się w swoje wnętrze. Po pewnym czasie najwyraźniej mocno wyciszony Justin zaczął ziewać z nudów, wyjął więc smartfona, by poszukać w nim inspiracji. Resztę czasu poświęconego na kontakt z własnym wnętrzem Bieber poświęcił na grzebaniu w telefonie.
Dobry pomysł na regenerację duszy?