Piotr Korczarowski odreagowuje rozstanie z Marianną: "Zapomnijcie PLOTKARSKIE HIENY, że usłyszycie ode mnie coś złego na jej temat". Miło?
Wygląda na to, że to definitywny koniec wielkiej miłości Marianny Schreiber i Piotra Korczarowskiego. W czwartek ta ogłosiła, że nie są już razem i kolejnego powrotu nie będzie. Teraz głos zabrał też jej eksukochany i nieco się odpalił.
Związek Marianny Schreiber i Piotra Korczarowskiego od początku był dość skomplikowany. Zaledwie kilkanaście tygodni po tym, jak wyszło na jaw, że są parą, było już po wszystkim. Niedługo potem wrócili do siebie, żeby dać sobie kolejną szansę, ale - jak widać - niestety się nie udało. Marianna już wydała w tej sprawie wideo-oświadczenie.
Myślę, że należy Wam się kilka słów prawdy. Zanim media to rozdmuchają, chcę powiedzieć, że rozstaliśmy się z Piotrem ostatecznie. Nie będzie już żadnych powrotów. Po prostu wyszło po czasie, że patrzymy zupełnie inaczej na rzeczywistość i gdzieś tam te nasze dwa światy nie schodzą się po drodze w jeden. Uznaliśmy, że tak będzie dla nas lepiej, bo po prostu obydwoje momentami ciągnęliśmy się w dół. Piotrowi życzę jak najlepiej, dużo szczęścia, mam nadzieję, że znajdzie miłość swojego życia i osobę, która będzie go popierała tam, gdzie ja nie potrafiłam. No i dziękuję mu za wszystko.
Piotr Korczarowski komentuje rozstanie z Marianną Schreiber
Jeszcze niedawno ekspartnerzy brali udział w konferencjach przed galą MMA z ich udziałem, a ukochany wręczył Mariannie naszyjnik z krzyżem. Niestety wygląda na to, że wszystko na marne. Poznaliśmy już stanowisko Schreiber, więc czas na oświadczenie jej byłego. Zaczął je dość osobliwie, bo od "odpalenia" na media.
Zapomnijcie plotkarskie hieny, że usłyszycie ode mnie coś złego na jej temat
#dziejesiewsporcie Marianna Schreiber pokazała filmik. Trenowała z legendą
Do samego rozstania odniósł się natomiast z nutką poetyckiego wręcz polotu. Jak twierdzi, "czasem po prostu pozwala się odejść".
Gdy się kogoś szczerze kochało, choćby tylko przez chwilę, ale budziło się przy tej osobie szczęśliwym i zasypiało spokojnym, to nie szuka się potem odwetu, nie pomawia i nie gardzi. Czasem po prostu pozwala się odejść.
Wierzycie, że kolejnego podejścia do związku faktycznie już nie będzie? A było tak pięknie...