antykoncepcja awaryjna

Od 27 lipca lek będzie można zakupić jedynie po ówczesnej wizycie u ginekologa. Czy teraz ustawiają się po nią kolejki?

Według ustawodawczyń zakazy nie są skuteczne, bo tylko tworzą "szarą strefę" i podziemie aborcyjne. Żądają nie tylko praw, ale i dostępu do rzetelnej edukacji seksualnej już od szkoły.

Organizacja przekonuje, że prawa pacjenta w wypadku konfliktu z wiarą aptekarza się nie liczą. Klient nie może zażądać wydania leku, gdyż "zawsze może go nabyć w innej aptece i swobodnie korzystać z dopuszczonych do obrotu środków antykoncepcyjnych, jeśli pozwala mu na to sumienie".

Nie chcą już kłamać w imię "wyższego dobra", że nie mają tabletek hormonalnych. Wpływają też na posłów, żeby sami wyszli z inicjatywą...

"Bez namysłu przyjmowany, no towar... czy tabletka, też jakiś popyt i złudnego zabezpieczenia iluzję stwarza" - próbowała wyjaśnić w Senacie. Rozumiecie?

Nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej została przyjęta stosunkiem głosów 12 do 6.

Anna Krupka z Prawa i Sprawiedliwości przekonywała, że stosowanie antykoncepcji może doprowadzić do… utraty wzroku. "Kobiety, które kupują te tabletki łykają je jak suplementy!" - grzmiała.

"Ten rząd ma w ogóle kłopot z kobietami. Najpierw likwidują in vitro, potem radykalne zaostrzenie aborcji, a teraz zaglądają do naszej sypialni" - powiedział Bartosz Arłukowicz.

We wtorek rząd zadecydował, że będzie dostępna jedynie na receptę.

Decyzję podjęto wczoraj, pod nieobecność Beaty Szydło i, oczywiście, bez konsultacji społecznych.

Żona Czarka będzie kolejną "ekspertką od wszystkiego", jak Anna Mucha?

66-letnia aktorka popiera dostęp do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. "Niechciana ciąża jest najgorszą rzeczą dla kobiety".