TRAGEDIA na planie "Emily w Paryżu" w Wenecji! NIE ŻYJE asystent reżysera serialu
Asystent reżysera Diego Borella zmarł w miniony czwartek podczas kręcenia piątego sezonu "Emily w Paryżu". Miał 47 lat. Co się stało?
"Emily w Paryżu" to serial, który cieszy się ogromną popularnością. Hit Netfliksa opowiada o przygodach Emily Cooper, młodej Amerykanki, która przenosi się do stolicy Francji, by pracować w agencji marketingowej. Produkcja przyciąga widzów nie tylko fabułą, ale także pięknymi widokami Paryża i modnymi stylizacjami głównej bohaterki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna-Maria Sieklucka o pracy pod skrzydłami Netflixa: "Mieliśmy koordynatora scen intymnych"
Nic dziwnego, że producenci zdecydowali się na kolejny, piąty już sezon. Ostatnio w sieci udostępniono zdjęcia będące przedsmakiem tego, co fani zobaczą w najnowszej odsłonie przygód Emily. Wszystko wskazuje na to, że tym razem przynajmniej część akcji będzie toczyć się we Włoszech.
Przypominamy: Polski akcent w serialu "Emily w Paryżu". Wspomniano o Krakowie! "To moje ulubione miasto w Europie". Miło?
Nie żyje asystent reżysera "Emily w Paryżu". Co się stało?
To właśnie tam doszło do tragedii. Jak donoszą zagraniczne media, na planie "Emily w Paryżu" w Wenecji zmarł asystent reżysera serialu. 47-letni Diego Borella podobno zasłabł na oczach przerażonej ekipy, przygotowując się do kręcenia finałowych scen nadchodzącego sezonu.
W czwartek około godziny 19:00 ratownicy medyczni przybyli do zabytkowego Hotelu Danieli w mieście, ale nie udało im się go uratować - donosi "La Repubblica", dodając, że prawdopodobnie mężczyzna zmarł na zawał serca.
Hiszpański dziennik "El Mundo" wskazał zaś, że Borella zmarł o godzinie 19:00 po reanimacji.
Zdjęcia do piątej serii rozpoczęły się w Wenecji 15 sierpnia i miały zakończyć się w przyszły poniedziałek. W związku z tragedią praca na planie została ponoć tymczasowo wstrzymana.
Borella urodził się w Wenecji w 1978 roku i był utalentowanym reżyserem i scenarzystą, który kształcił się w miastach na całym świecie, w tym w Rzymie, Londynie i Nowym Jorku.
Głos w sprawie odejścia mężczyzny zabrał jego wieloletni przyjaciel.
Mam miłe wspomnienia z Diego. Był przystojnym, eleganckim chłopakiem z klasą. Ostatni raz widzieliśmy się na kolacji w Paryżu z jego i moją najlepszą przyjaciółką, do której zadzwoniłem w czwartek. Była zdruzgotana. Diego miał świetne poczucie humoru, był błyskotliwy i bardzo utalentowany. Jego życie zostało przerwane, więc nie mam zbyt wielu słów. To po prostu wielki smutek - cytuje Mattię Berto "Daily Mail".