Aneta Zając zdobyła popularność dzięki roli Marysi w serialu "Pierwsza miłość", co otworzyło jej drzwi do kariery aktorskiej. Kobieta szybko zyskała sympatię widzów, czego dowodem są już dwie dekady na planie tasiemca Polsatu.
Przypominamy: Aneta Zając udowadnia, że "dziewczyny lubią brąz", świętując 20-lecie "Pierwszej miłości"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aneta Zając o trzymaniu się z dala od skandali
Nie da się ukryć, że życie prywatne Anety było pełne wyzwań. Krótko po narodzinach synów aktorka rozstała się z ich ojcem, a media rozpisywały się o ich spotkaniach w sądzie dotyczących alimentów. Mimo trudności 43-latka od początku strzeże prywatności, nie pozwalając na to, by nazywano ją skandalistką. W rozmowie z Pudelkiem opowiedziała, jak udało się jej tego dokonać.
Po prostu starałam się trzymać od tych skandali jak najdalej (...). Nauczyłam się dystansu do tego wszystkiego i tego, że tak naprawdę nie wszystko muszę komentować. Nie wszyscy muszą wiedzieć, jakie jest moje zdanie, moja wersja wydarzeń. Po prostu zostawiam czasami to tak, jak jest - wyjaśniła, dodając jednak, że milczenie nie było łatwe:
Ostatnio przeczytałam u Agnieszki Hyży, że ta cisza jest najtrudniejsza. No, ale każdy sam podejmuje decyzje, czy chce milczeć czy nie.
Aneta Zając otwiera się na temat zainteresowań synów
W rozmowie z Cezarym Wiśniewskim aktorka opowiedziała też co nieco o synach, którzy niedawno skończyli 14 lat. Czy Robert i Michał odziedziczyli po rodzicach zainteresowanie dziedzinami artystycznymi?
Zdolności artystyczne mają po rodzicach. Natomiast widzę, że mają zainteresowania niezwiązane z artystycznym światem. Jak to finalnie wyjdzie, to zobaczymy. (...) To będzie i tak ich wybór... - zdradziła samodzielna mama.
Aneta Zając o ochronie prywatności synów
Aktorka odniosła się też do tego, że od początku nie pokazuje w sieci twarzy pociech.
Jak chłopcy się urodzili, to podjęłam decyzję, że nie będę publikować ich wizerunku i będę chronić ich prawo do prywatności. Bo to, że mają znanych rodziców, nie oznacza, że też muszą funkcjonować w tym świecie. I teraz, jak już są nastolatkami, to mnie to utwierdza w przekonaniu, że dobrą decyzję podjęłam, bo jednak oni nie są tym zainteresowani - powiedziała reporterowi Pudelka, przekonując, że ochrona wizerunku nie jest jedynie jej decyzją, ale tego chcą też sami 14-latkowie.
Ja z nimi rozmawiałam na ten temat i pytałam, jakie jest ich zdanie. Oni twierdzą, że nie, że nie jest im to do szczęścia potrzebne. Na razie, nie wiadomo, może się to zmieni - dodała.