Agnieszka Warchulska ZAATAKOWANA podczas wieczornego biegania w Warszawie: "Obrzucono mnie kamieniami i jajkami"
Agnieszka Warchulska wyszła wieczorem pobiegać na warszawskim Wilanowie i padła ofiarą szokującego ataku. W jej kierunku poleciały nie tylko wulgaryzmy, ale także jajka i kamienie. Aktorka nagłośniła sprawę w nagraniu.
Agnieszka Warchulska funkcjonuje w szeroko pojętym show-biznesie już od wielu lat, ale dotąd mówiło się głównie o jej aktywnościach aktorskich. Teraz jednak opublikowała w sieci nagranie zarejestrowane po szokującej sytuacji z jej udziałem, do której doszło na warszawskim Wilanowie.
Agnieszka Warchulska zaatakowana w stolicy: "Jestem cała w jajkach"
Na facebookowym profilu aktorki pojawił się filmik, w którym ta "na gorąco" opisuje zaistniałą sytuację. Jak relacjonuje, wyszła pobiegać w godzinach wieczornych i została zaatakowana przez grupę nastolatków, którzy obrzucili ją jajkami i kamieniami. Poruszali się na hulajnogach i rowerach.
Słuchajcie, nie mogę zebrać myśli. Właśnie wyszłam sobie pobiegać, jest godzina w pół do ósmej, i zostałam przed chwilą obrzucona z całej siły kamieniami i jajkami przez przejeżdżających na hulajnogach i rowerach nastolatków. Ja nie pojmuję, co się dzieje z tym światem, ale on nie idzie w dobrym kierunku. Po prostu nigdy nie przypuszczałam, że będę się musiała pilnować i bać przejeżdżających w jakiejś przyzwoitej godzinie dzieciaków na rowerach i hulajnogach
Zobacz także: Agnieszka Warchulska zabrała głos po ataku chuliganów. "Obawiam się, że NIC z tego nie wyniknie"
Modelka pobita na ulicy w Nowym Jorku
Aktorka wspomina, że została zaatakowana nie tylko fizyczne, ale i werbalnie.
Jeden z tych kamieni przeleciał koło mojej głowy. Usłyszałam jeszcze "zdechnij s**o" i "j***ć ją". To były prywatne hulajnogi, takie podkręcone, więc to były dzieciaki z tzw. bogatych, dobrych domów. Rowery też były z wyższej półki. Jestem wstrząśnięta. (...) Życzę wam dobrej nocy mimo wszystko, ja już wieczór mam schrzaniony. Jestem cała w jajkach, ale to nie o te jajka chodzi, ale o gest takiej bezinteresownej nienawiści.
Warchulska odniosła się już do sprawy w rozmowie z Plejadą. Jeszcze zastanawia się, co mogłaby z tym zrobić, bo niestety ulica nie jest monitorowana i było ciemno, więc i tak ciężko byłoby jej rozpoznać ewentualnych sprawców. Podkreśla też, że atak nie miał charakteru personalnego i pewnie każdy mógł być na jej miejscu.
Zastanawiam się, co z tym zrobić. Obawiam się, że nic z tego nie wyniknie, bo tam nie ma monitoringu. Nikogo nie rozpoznam, nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć. Mogę to tylko zgłosić, bo z tego, co ludzie w komentarzach opisywali, sytuacje tego typu już się zdarzały. Może jakiś patrol policji tam się przejedzie wieczorem raz czy drugi. Nie róbmy z tego jakiejś mitologii, że jestem jakimś obiektem. Nic takiego nie miałam na myśli. Chodziło mi o wyrażenie oburzenia i konstatacji tego, co się wydarzyło. To mogło spotkać każdego, kto tam był.
Przez to zajście aktorka nie czuje się już komfortowo, bo dotąd jej problemem były wyłącznie szwendające się po mieście dziki. Teraz patrzy na to wszystko już nieco inaczej.
Do tej pory wydawało mi się, że moja dzielnica jest na tyle bezpieczna, że biegałam nad Wisłą o godz. 21 i ewentualnie bałam się dzików. Biegam z gwizdkiem, żeby je w ten sposób odstraszyć. Można powiedzieć, że być może żyłam do tej pory w wilanowskiej bańce. Teraz czuję się mniej komfortowo.
