Sean "Diddy" Combs stanął przed sądem w Nowym Jorku, trwa proces, w którym jest oskarżony o szereg przestępstw. Skompromitowanemu raperowi przedstawiono między innymi zarzuty udziału w grupie przestępczej związanej z handlem ludźmi oraz przemocy na tle seksualnym.
Rok temu do sieci wyciekł fragment filmu, na którym Diddy znęca się nad swoją ówczesną partnerką. Teraz podczas rozprawy przedstawiono całość materiału, a nagranie z ataku wyciekło także do jednego z tabloidów. Cassie Ventura złożyła też szokujące zeznania, w których wspominała, że raper nękał ją i karał za najmniejsze przewinienia.
Cassie zdradza kolejne szczegóły relacji Combsem
Podczas procesu do mediów trafiają kolejne szczegóły dotyczące "Freak Offs" organizowanych przez rapera. Podczas imprez kobiety były zachęcane do zażywania substancji odurzających i aktywności seksualnej. Całość wydarzeń miała być nagrywana przez Combsa. Przy okazji jednej z nich Diddy miał zmusić męskiego eskorta do poniżającego aktu wobec swojej byłej partnerki.
Cassie Ventura wspominała, że raper chciał kontrolować wszystkie aspekty jej życia, włącznie z tym, jak wygląda. Teraz kobieta zdecydowała się ujawnić kolejny szczegół z ich relacji. Wyjawiła, że Diddy zażyczył sobie, by znaleźli dla niego pseudonim, którym będzie się do niego zwracać podczas seks-imprez. Szukając go, miał zadać byłej partnerce konfundujące pytanie.
Zapytał mnie, jak nazywam mojego dziadka, a ja powiedziałam, że nazywam go "Pop Pop" - wspominała.
W sądzie 38-latka przedstawiła serię wiadomości wymienianych z osobą zapisaną jako "Pop Pop" i wyjawiła, że taki pseudonim wybrał sobie Diddy. Artystka wyjaśniła, że wtedy prośba, by mówiła do partnera w ten sposób, wydała jej się "dziwna". Po czasie uznała, że to bardziej nieodpowiednie.
Teraz myślę, że to po prostu brak szacunku - wyjaśniła.