Kilka tygodni temu Jan Englert stał się bohaterem "skandalu", gdy okazało się, że w "Hamlecie" obsadził zarówno swoją żonę Beatę Ścibakównę, jak i córkę Helenę Englert. Mimo że były dyrektor artystyczny Teatru Narodowego spotkał się z falą krytyki, kilka znanych osób postanowiło go wesprzeć. W obronie aktora i jego rodziny publicznie wystąpili m.in. Barbara Kurdej-Szatan, Katarzyna Dowbor oraz Marcin Meller.
Nie minęło wiele czasu, a kolejne znane małżeństwo zostało posądzone o to, że pomaga swojemu dziecku w karierze. Mowa o Nataszy Urbańskiej i Januszu Józefowiczu, ponieważ 16-letnia Kalina Józefowicz wystąpiła w musicalu "Metro".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wątek nepotyzmu w show-biznesie poruszyła nasza reporterka, Simona Stolicka, podczas premiery filmu "Śnieżka". W rozmowie z Rafałem Szatanem, który dubbinguje jedną z postaci w animacji, okazało się, że jego córka także pracuje w tym fachu.
Hania jest generalnie zawsze bardzo dumna, i ona też bardzo lubi historie Disneya. Zresztą sama dubbinguje, więc wie doskonale, na czym ta praca polega i jak to jest trudne w studiu podkładać ten głos i ta praca typowo dubbingowa, więc myślę, że na pewno też będzie bardzo tutaj szczęśliwa - powiedział.
Na pytanie, czy jego córka zamierza iść w ślady rodziców, odpowiedział, że tak, chociaż czasami pojawiają się u niej momenty zwątpienia.
Tak, chociaż czasami ma momenty, gdzieś tam takiego, wiesz, że jeszcze nie wie, takiego zawahania, ale my widzimy, że ona... cały czas ją ciągnie gdzieś właśnie w stronę tą artystyczną - odpowiedział i dodał, że... dzieci znanych rodziców mają trudniej. Czy ja wiem? Myślę, że na pewno mają, bo niosą to brzemię rodziców po prostu, że rodzice gdzieś tam są rozpoznawani, i myślę, że na pewno jest im trochę trudniej.
Zgadzacie się z nim?