Znaleziono ciało w samochodzie nad jeziorem w Skępem. Media: "To DJ Hazel". Miał 44 lata
Jak potwierdzili nieoficjalnie TVP3 Bydgoszcz, a następnie Pudelek, nie żyje 44-letni DJ Hazel. Jego ciało znaleziono w środę w samochodzie nad jeziorem w Skępem.
Nie żyje DJ Hazel. Taką tragiczną wiadomość nieoficjalnie przekazała w środę najpierw TVP3 Bydgoszcz. Na stronie internetowej portalu poinformowano, że ciało muzyka znaleziono w jego samochodzie, który był zaparkowany w pobliżu jeziora w Skępem niedaleko Lipna. W rozmowie z Pudelkiem policja i prokuratura nie potwierdziły oficjalnie tych doniesień, powołując się na prowadzone czynności. Przekazano jedynie, że w aucie w miejscowości Skępe odnaleziono ciało 44-letniego mężczyzny.
Na miejscu trwają czynności z udziałem prokuratury i policjantów. W sprawie potwierdzenia tożsamości mężczyzny proszę kontaktować się jutro z prokuraturą rejonową - powiedział nam Arkadiusz Arkuszewski z Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Nie żyje DJ Hazel. Kim był?
Michał Orzechowski, znany jako DJ Hazel, był polskim artystą i producentem, który rozpoczął przygodę z muzyką w 1998 roku, zajmując się miksowaniem utworów. W trakcie swojej kariery zdobył wiele nagród, w tym tytuł Wicemistrza Europy, zajmując drugie miejsce na Mistrzostwach Europy DJ-ów w Niemczech. Był rezydentem klubów Ekwador Manieczki oraz Omen Club Płośnica. Na przestrzeni lat raczył swoją muzyką zarówno polskich słuchaczy, jak i zagranicznych. Miał okazję grać z m.in. DJ-em Tiesto czy Bennym Benassi.
Reakcje na śmierć DJ-a Hazela
W mediach społecznościowych zaczynają pojawiać się kondolencje i wpisy dotyczące niespodziewanego odejścia muzyka.
Żegnaj; Nie wierzę; Spoczywaj w pokoju, królu; Pewien etap DJ-ingu w Polsce został zakończony; Bardzo przykra wiadomość. Wychował sporą część klubowych słuchaczy, dziękujemy; Na zawsze w naszych sercach - piszą zszokowani fani.
Hazela pożegnał również Pawbeats. Producent opublikował zdjęcie z Orzechowskim, do którego dołączył pożegnalny wpis.
DJ Hazel nie żyje, nie mogę w to uwierzyć. Michał był jednym z pierwszych, którzy nie bali się totalnie "nieakceptowalnych" jak na tamte czasy połączeń, jak zagranie z Pawbeats Orchestra "Weź pigułkę" na Przystanku Woodstock. Dziękuję za najsłynniejszą banię w Polsce, za te 15 baniek, za bycie totalnym ziomalem z niepodrabialnym dystansem i kopalnią anegdot przy każdym bydgoskim (i nie tylko) spotkaniu. Serce pęka - czytamy.